Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/112

Ta strona została przepisana.

zgody (utrudniali bowiem ten wybór niektórzy z możniejszych ubiegający się o władzę, gniewni, iż rokowanie nie szło im podług myśli), zdarzyło się, że onej rzeszy licznie zgromadzonych wyborców zabrakło żywności. Kiedy więc głód wszystkim dokuczał, i zanosiło się na rozejście przed dokonaniem wyboru, dwaj goście, którzy byli wprzódy postrzygli syna Piastowego i miód z mięsiwem rozmnożyli, wchodzą do domu Piasta, od obojga małżonków powitani radośnie, i oświadczają, że mu zwiastować przyszli królestwo Polskie, że w Polsce panować będzie mnogie lata w potomstwie synów i wnuków swoich. Zdumionego wieścią tak niespodzianą uspokajają i cieszą, oznajmując, iż panowanie otrzyma z woli Boga, której się oprzeć nie można, i że je rozszerzy błogiém a szczęśliwém powodzeniem. Że zaś panowie i szlachta nie tylko głód cierpieli, lecz i pragnienie więcej im jeszcze dojmujące, Piast nauczony i zachęcony od swoich gości, wystawia naczynie z miodem, którym się dotąd sam tylko z domownikami krzepił i strudzonych przychodniów zasilał. A chociaż wszystek ów tłum spragniony zbiegał się do jego domu, przecież miód z małego i nader szczupłego sączony naczynia cudowną Boga i przybyłych gości sprawą nie tylko potrzebie wystarczał, ale wreszcie i ochotę sprawił, tak iż wszyscy sobie podpili. Gdy się cud tak osobliwy między ludźmi rozgłosił, a później dowodnie się o nim przekonano, wszystkich serca jakiś duch wyższy napełnił, i zgodną natchnął wolą, aby męża tak świątobliwego obrać królem. A że Piast sam tylko tą cudowną wieszczbą był wskazany, jego więc przed innymi uznano godnym panowania: i trudno wierzyć, z jakim zapałem wszyscy panowie i szlachta pokwapili się w przyznaniu mu tak wysokiej godności. Jakoż nazajutrz stawają licznie zgromadzeni na placu zwyczajnym, i Piasta jednomyślnie królem ogłaszają; a według przepowiedni, dniem wprzódy mu objawionej, przybywszy w wielkim tłumie do chaty wieśniaczej, człowieka średniego i męzkiego już wieku obyczajem ojczystym wzywają do rządów i królem mianują. Lecz im skwapliwiej nalegali wyborcy, tém uporczywiej sam obrany wzbraniał się i opierał. Nareszcie, gdy wszyscy natarli nań prośbami, zwyciężony, więcej wszakże z przymusu niż z dobrej woli, przyjął zwierzchnictwo. Chlubniejszy to zaszczyt tak dla niego jak i wszystkiego potomstwa, że go nie zabiegami próżności i staraniem u ludzi, ale odznaczającą się pozyskał skromnością obyczajów i zrządzeniem samego Boga. Witają go więc, mianują i postanawiają królem swoim, całego narodu i wszystkiej ziemi Polskiej, nie zważając na to, że się urodził pod wiejską strzechą i żadnego krwi szlacheckiej nie podzielał zaszczytu, a do tego bardzo był ubogi, gdyż zajmował się jedynie uprawą roli i bartnictwem. Gdy więc z lichej zagrody, w której mieszkał, panowie Polscy i starszyzna prowadzili go na pałac królewski, wziął z sobą swoje chodaki z kory dębowej urobione, kazał je zachować w pałacu i wszystkim potomkom swoim pokazy-