urodzaje nie wszędy jednakie, w znacznej części chybiły. Nadto susza z wiosny zbyteczna przeszkodziła zasiewom jarzyn, a na domiar złego spadł śnieg obfity, po którym ciągłe znowu nastały deszcze, nie dopuszczające siewów ozimych; co wszystko głód sprawiło.
Wojciech biskup Praski, zważając, że lud Czeski, którego jedynym był biskupem, rozpasał się był na wszelakie występki, a między niemi te najohydniejsze, że przeciw zakonowi chrześciańskiemu wykraczali wielożeństwem, nie odwykając od obrządków pogańskich i bluźnierczych; że własnych poddanych syny i córki, poświęcone znamieniem Chrystusowém, sprzedawali Żydom w niewolą, uczęszczali przytém w dni niedzielne na targi, zmarłych chowali w miejscach bałwochwalczych, a gardzili upornie wszelkiém upomnieniem, jakiego ku nim dotąd używał: po zasiągnieniu rady mężów roztropnych i bogobojnych, postanowił opuścić stolicę biskupią i przywdziać szaty zakonne. Co iżby snadniej mógł uskutecznić, namawia i błaga usilnie Stracikwasa, mnicha zakonu Ś. Benedykta, rodzonego brata książęcia Czeskiego Bolesława, żeby przyjął biskupstwo Praskie, przekładając mu, że przy pomocy brata, Czeskiego książęcia, łatwiej zdoła zapobiedz nadużyciom i występkom ludu Czeskiego. Jemu Stracikwas odpowiadając rzecze: „Nie przystoi, żebym wzgardziwszy raz doczesnością, na nowo miał do niej wracać, i umarłszy światu, sięgał po zaszczyt i dostojność biskupią“. Przydał nadto, „że nie jest godnym piastowania tej dostojności, ani zdolny do ponoszenia trudów pasterza“. Na to mąż Boży miał mu odpowiedzieć duchem proroczym: „Wiem, bracie, że tę Praską stolicę, którą teraz mógłbyś osięgnąć słuszném prawem i drogą godziwą, a którą pogardzasz, później zapragniesz posiąśdź sposobem nieprawym i drogą nie godziwą, ale jej nie osięgniesz; a czego obecnie wzbraniasz się przyjąć, na zgubę twoję chciwie potém pragnąć będziesz“. To rzekłszy, i z zniechęcenia się ku ludowi złemu a niepoprawnemu opuściwszy Czechy i swój stolec biskupi, udał się do Rzymu, aby po jego zwiedzeniu pielgrzymować ztamtąd do Jerozolimy. Ale gdy w Rzymie czas jakiś pomieszkał, za radą mężów pobożnych wstąpił do klasztoru Alexego, gdzie w ścisłém wypełnianiu przepisów zakonu mnisze prowadził życie. Z nim ukrywał się w tymże samym klasztorze brat jego błogosławiony Gaudenty, dla powściągliwości w mowie i świątobliwości obyczajów za anioła Bożego miany; pod nakryciem bowiem