im pokazywali. Zatrzymując się zaś prawie w każdej wsi i włości, przez którą przechodził, nauczał lud Polski z taką żarliwością, że go często nawet przewodnicy, niecierpliwi zwłoki, odchodzili. Gdy dnia jednego pobłądziwszy w drodze zaszedł do jakiejś wioski w Wielkiej Polsce, a wieśniacy tameczni, zdziwieni odzieżą zakonników, a zwłaszcza kapturami, których nigdy jeszcze nie widzieli, wziąwszy ich za szaleńców, szydzić i naigrawać się z nich poczęli, nagle na onych szyderców spadła kara Boska, potracili bowiem słuch i mowę. Ciż sami przybywszy potém do Gniezna, i wyznawszy jawnie przewinienie swoje, za przyczyną i modlitwą Ś. Wojciecha odzyskali obie władze. Zdarzyło się pod ten czas (jak o tém wyżej powiedzieliśmy), że gdy właśnie Robert arcybiskup Gnieźnieński zszedł ze świata, Ś. Wojciech, zniewolony prośbami usilnemi książęcia Mieczysława, całego duchowieństwa i ludu, objął po nim stolicę. Tu zgnuśniałe nowych chrześcian umysły, mało troskających się o przyszłe zbawienie, począł zagrzewać swą namową i kaznodziejskiemi przestrogi, wstrząsając ich z uśpienia i odejmując nałogowi niedbalstwa.
Donus papież, który rządził kościołem rok jeden i miesięcy sześć, umiera; pochowany w kościele Ś. Piotra. Stolica papieska osieroconą była przez dwa dni. Nastąpił po nim Bonifacy, narzucony samowolą Rzymian. Ród jego i nazwisko niewiadome; on sam niegodnym był stolicy Ś. Piotra. Dotknięty bowiem i zrażony rozmaitemi w Rzymie przeciwnościami, złupiwszy kościół Ś. Piotra, z zdobyczą najcelniejszych klejnotów i kamieni drogich zbiegł do Konstantynopola: zkąd gdy z ogromnemi pieniędzmi wrócił znowu do Rzymu, nie tusząc już o długiém utrzymaniu się na stolicy papieskiej, jął się dopuszczać wielkich srogości; między innemi, Janowi kardynałowi dyakonowi oczy wyłupić kazał. Sam nakoniec strawiony zgryzotą sumienia, i pogrążony w melancholii, umarł, przesiedziawszy na stolicy zaledwo miesiąc jeden i dni dwanaście. Po jego śmierci objął rządy Kościoła Benedykt VII, biskup Sutreński, mąż znakomity cnotą i świątobliwością życia; a wsparty przychylną pomocą Ottona III, wielu z Rzymian usiłujących wzniecać rozruchy, i poczynających sobie zuchwale, pozamykał w więzieniach i słuszną poskromił karą.
Po osieroceniu stolicy Gnieźnieńskiej przez śmierć Roberta, mąż przesławny Wojciech, rodem Czech, krwi szlacheckiej z domu Róży-