lakiej okoliczności najlepszą trafić radę; tak dalece, że czy-to w pokoju, czy w wojnie, jakakolwiek nadarzyła się sprawa, do każdej sposobnym, w każdej okazywał się biegłym i jakby umiejętnie wyćwiczonym. Silny zdrowiem, czerstwością, czujnością zmysłów, odznaczał się przytém wymową, dostatkami i wspaniałą szczodrotą. Z tych i innych przymiotów głośną miał u ludzi chwałę, pałając nadewszystko jej żądzą, a lękając się niesławy. Gdy się zaś rozeszła wieść o zgonie Mieczysława książęcia Polskiego w krajach jemu podległych, wszystkie dziewięć kościołów katedralnych, przez niego założone i nadane, odprawiały zań żałobne nabożeństwa, i postanowiły, ażeby biskupi następni corocznie je także odprawiali: słusznie, jak sądzę, i sprawiedliwie, bo za książęcia i pierwszego onych kościołów założyciela, który im i wszystkim zakładom duchownym, gdzie pamięć jego w wieczystych nadaniach żyje, wlał i pozostawił swego ducha.
Kiedy mąż święty Wojciech, arcybiskup Gnieźnieński, udał się był do Prus na opowiadanie ludom tanecznym wiary chrześciańskiej, Ś. Gaudenty, zwany inaczej Radzyn, według ciała brat rodzony Ś. Wojciecha, w miejsce męża Bożego przyzwany na arcybiskupstwo Gnieźnieńskie, objął po nim stolicę. Rodem Czech, z szlachetnego pochodził domu, z tychże co i Ś. Wojciech rodziców, Sławnika i Strzeżysławy, herbu Róża, i tejże rodziny, którą mienią Poraj, Różę czerwoną (?) mającej za godło.
Prusacy dowiedziawszy się, że błogosławiony Męczennik Chrystusów Wojciech Bolesławowi, dostojnemu książęciu Polskiemu, jak za życia tak i po śmierci wielce był drogi, i że gorliwie o odzyskaniu i przeniesieniu do Polski jego zwłok przemyślał (taką bowiem dla męża Bożego książę Bolesław przejęty był czcią i miłością, że gdyby Prusacy ciała jego nie chcieli byli wydać, a okupem albo zgodnym jakim układem, postanowił nawiedzić ich orężem i najdotkliwiej jakby tylko mógł prześladować, pókiby ciała świętego nie wydali) wysyłają do książęcia Polskiego Bolesława posłów, którzy dumnie sobie poczynając, temi słowy zawodzą: „Dowiadujemy się, że bóg twój Wojciech, któregośmy zabili, wielkiego nabawia cię frasunku,