Polskiego, który hurmem i z zapalonemi świecami wychodził na jego przyjęcie, po wszystkich powiatach, wsiach i okolicach, przez które je prowadzono. A gdy Bolesław książę Polski powziął wiadomość od posłów do Prus wyprawionych o całej sprawie i wydarzeniu, jak za Bożem zrządzeniem ciało Ś. Wojciecha przy jego odważaniu mało albo nic prawie nie zaciążyło na szali, i gdy się dowiedział, że uprowadzone bezpiecznie znajdowało się już na ziemi Polskiej, z radością i pociechą serca uwielbił cudowną moc Zbawiciela, który jemu i narodowi Polskiemu tak wielkie wyświadczył dobrodziejstwo. Poczém zwoławszy wszystkich pobliższych biskupów, księży i świeckich panów, w licznym i poważnym tłumie wszelkiego stanu i powołania ludzi wyszedł na powitanie ciała Męczennika; a gdy się ku niemu zbliżył, padł na oblicze wraz z duchowieństwem, ludem i towarzyszącą mu drużyną. Wyśpiewał potém sercem i usty chwałę Boga, odprowadził ciało i złożył w Trzemesznie, w klasztorze kanoników regularnych Ś. Augustyna, który ojciec jego Mieczysław książę Polski zaraz po przyjęciu wiary chrześciańskiej był założył i z osobliwszą hojnością uposażył. Po niejakim zaś czasie, chcąc znakomitszą uświęcić czcią ciało Ś. Wojciecha, zgromadził mnogi poczet biskupów, księży i osób świeckiego stanu, i z wielką a pełną blasku uroczystością zwłoki męża świętego dnia dwudziestego Października przeprowadził z Trzemeszna do Gniezna, miasta pod ów czas ludnego i kwitnącego, i złożył je z największą czcią w kościele metropolii Gnieźnieńskiej, której tenże święty był przez jakiś czas arcypasterzem. Potém, na pamiątkę tak wielkiego dobrodziejstwa, odprawiał przez wiele dni pobożne uroczystości, i rozdawał ubóstwu hojne jałmużny, z dziwną wylewając się łaską i szczodrotą dla wszystkich, którzy w potrzebach swoich do niego się uciekali. Po przeniesieniu zaś ciała Ś. Wojciecha do Gniezna, począł mąż Boży wsławiać się licznemi i gęsto powtarzanemi cudami, i wielkim okazywać przyczyńcą swoim wyznawcom, w smutkach i doległościach wzywającym jego pomocy. Przeto nie tylko z Polski, ale i z najodleglejszych kończyn Niemiec i Węgier tłumy ludu poczęły uczęszczać i pielgrzymować do jego grobu, gdzie znajdowały zdrowie i pocieszenie. Cudów, które mąż święty zdziałał, iż są w różnych księgach opisane, nie zdało nam się zamieszczać w tém dziele, aby go zbytnią obszernością nie powiększać.
Rok ten przyniósł z sobą wiele osobliwszych zjawisk, a zwłaszcza trzęsienie ziemi pełne groźby i postrachu, a dnia czternastego Grudnia kometę, która przy pogodném niebie podobna do pałającej pochodni, i miecąca rościągłą