rodem Greczyn, narzucony raczej niżli obrany, jak niektóre kroniki utrzymują. Jakoż nie liczy się między papieżów, i siedział na stolicy dziesięć tylko miesięcy.
Owego czasu słynęło w królestwie Polskiém sześciu mężów odznaczających się pobożnością i życiem świątobliwém: Benedykt, Mateusz, Jan, Izaak, Krystyn i Barnabasz. Bolesław bowiem król Polski, posłyszawszy o głośnych zaletach Ś. Romualda, posłał do niego z usilną prośbą, aby mu kilku braci z klasztoru swego przysłał do Polski, którzy by przykładem swoim i nauką budowali lud świeżo z łaski Bożej do wiary nawrócony. Tę prośbę Bolesława króla Henryk cesarz osobistém poparł wstawieniem się do męża Bożego Romualda, na ów czas przebywającego w Pero. Ale Romuald nie chciał w tej mierze nakazywać samą przełożeństwa swego powagą swoim braciom zakonnym, lecz zostawił wolność każdemu udania się do Polski, albo pozostania w klasztorze. Nie wiedział, jaka w tém święciła się wola Boża; zaczém zdał to na wolą braci. Gdy Henryk nie przestał prośbą swoją nalegać, znalazło się dwóch tylko z całego zgromadzenia, którzy oświadczyli dobrowolnie, iż gotowi byli udać się do Polski: jeden z nich Jan, a drugi imieniem Benedykt. Tych gdy sprowadzili wysłańcy króla Bolesława, król przyjął ich z wielką radością jakby aniołów Bożych, i z innymi czterema, Mateuszem, Izaakiem, Krystynem i Barnabą, rodem Polakami, którzy się do nich przyłączyli, i podjęli się nauczyć ich miejscowego języka, w ziemi Wielkopolskiej wyznaczył im miejsce, gdzie teraz leży miasteczko Kazimierz, pod ów czas lasami i borami wielkiemi otoczone. Tu nowi przychodnie pobudowali sobie grodziska odpowiednie liczbie osób, i w ślubach najściślejszej wstrzemięźliwości prowadząc życie pustelnicze, utrzymywani szczodrotą króla, nauczali lud opowiadaniem słowa Bożego i wzorami cnót świątobliwych, przez co wiele przyłożyli się do podniesienia w narodzie światła i poprawy obyczajów. Z wziętości powszechnej i z rzeczywistej zasługi stali się oni nader głośnymi. Nie mieli