żadnej własności ani osobistej ani wspólnej, żadnego nawet kącika własnego: żyli jedynie z jałmużny wiernych. Ubiór ich gruby i szorstki, strawa licha, najprostsza, służąca jedynie do zaspokojenia głodu; zatrudnienie codzienne modlitwa połączona z postem. Nie samą wreszcie martwili ciało wstrzemięźliwością, ale nadto chłostą wzajemną i innemi ćwiczeniami, skracając je i karcąc, aby podlegało rozumowi. Uczęszczali do nich nie tylko mężowie znakomitsi duchowni i świeccy i lud pospolity, lecz sam najdostojniejszy ze wszystkich mężów Bolesław król Polski, który ich lepianki i pustelnie odwiedzał: a z ich rozmów, życia, nauki i przykładu wielkie dla Polaków rosło zbudowanie. Bóg też najwyższy, wynagradzając ich prace i zasługi, użyczył im palmy męczeńskiej, za którą się ubiegali. Pewnego bowiem czasu król Bolesław zwykłym sobie obyczajem pobożnym udał się był w towarzystwie dworu królewskiego do tych mężów świętych; a zatrzymawszy się nieco w ich pustelni, i odprawiwszy swoje modlitwy, przy odejściu złożył im w podarku bryłę złota dla ulżenia ich ubóstwu i nędzy, a to w przytomności swojej dworskiej drużyny. A lubo mężowie Boży oświadczali, że złoto wcale nie było im potrzebne, i prosili króla, aby to bogactwo odebrał, a na inny użytek obrócił, król Bolesław jednakże odpowiedział: „że nie godziło się złota raz już Bogu ofiarowanego na inne ludzkie przeznaczać cele, byłoby to bowiem świętokradztwem.“ Zostawiwszy je zatém, i poleciwszy siebie i królestwo Polskie modlitwom mężów świętych, odjechał. Pustelnicy, przejęci wstrętem na widok złota, którego nigdy nie posiadali, wielce zmieszali się i zasmucili, zważywszy, jaką dla nich byłoby to sromotą i Boga obrazą, gdyby zwolennicy ubóstwa, którzy wcześnie pogardzili światem i jego roskoszami, i aż dotąd zgubne chciwości odmiatali żądze, w sędziwym i zgrzybiałym wieku skalać mieli ręce złotem. „I jakże (mówili) obciążeni tak wielkim skarbem naśladować zdołamy Chrystusa? czy pod pozorem jałmużny używać go będziem, sobie na potępienie, innym ku zgorszeniu i grzesznemu upadkowi?“ Naradziwszy się przeto między sobą i rozważywszy, coby czynić wypadało, Benedykt, który starszym był w gronie, i inni bracia wraz z Benedyktem, postanowili, spiesznie i bez żadnej zwłoki zwrócić je Bolesławowi królowi Polskiemu i samemu oddać do ręki. Za zgodą więc wszystkich, Barnabie, jako wiekiem i powołaniem najmłodszemu, który uboczne zwykle załatwiał sprawy, zlecają tę powinność. Posłuszny rozkazowi braci Barnaba, wziąwszy ono brzemionko złota, pospieszył do dworu, aby je oddać królowi Bolesławowi. Aliści ledwo połowę uszedł drogi, pierwszej zaraz nocy po wyjściu z pustelni, niektórzy z Polaków, plemię Beliala, podraźnieni chciwością złota, które widzieli jak król dawał pustelnikom, zmówiwszy sobie wspólników, kryjomo i w noc ciemną przebierają się na puszczę, aby im wydrzeć to królewskie złoto. Szałem występnym zaślepieni napadają
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/186
Ta strona została przepisana.