Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/192

Ta strona została przepisana.
Założenie klasztoru Świętego Krzyża na Łysej górze.

Siostrzeniec Mieczysława niegdy książęcia Polskiego po rodzonej jego siostrze Adelaidzie, a bratanek króla Bolesława, Stefan król w Węgrzech panował. Mąż ten na podziw cnotliwy i bogobojny, którego świątobliwość nawet wielu cudami i osobliwszemi sprawy zasłynęła, spłodziwszy syna z małżonki prawej Gizelli siostry rodzonej Henryka I cesarza, nadał mu imię Emeryka; a gdy ten doszedł lat męzkich, skłonił go do stanu małżeńskiego, aby dziedzictwo krwi nie ustawało. Ale Emeryk, pełen żarliwej miłości ku Bogu, acz nie śmiał sprzeciwiać się ojca rozkazom i przyjął związki małżeńskie, postanowił przecież w ślubach czystości prowadzić żywot wstrzemieźliwy, i zachować ciało od zmazy wszelakiej pożądliwej chuci. Uważając żonę za siostrę, i żyjąc z nią jakby w bezżeństwie, nie tylko sam utrzymał się przy cnocie niewinności, ale nadto dokazał, że i towarzyszka jego dochowała panieństwa aż do śmierci. Słusznie więc podziwiać należy to stadło święte dwóch osób znakomitych, które wziąwszy w podziele bogactwa światowe i roskosze, i wszystko to, co u ludzi uważane jest za najpierwsze, wolały pozyskać niebo przez umiłowanie tej rzadkiej a najtrudniejszej cnoty, niczém nie różniącej się od męczeństwa. Mąż zatém święty Emeryk, często opuszczając stolicę, zwykł był Bolesława króla Polskiego, stryja i krewnego swego, odwiedzać i dłuższy czas przepędzać w Polsce, ażeby oddalony od społeczeństwa rodziny swojej i małżonki, snadniej mógł oddalać pokusy czartowskie i żądze cielesne uskramiać, a w pobożnych trwać zabawach i ćwiczeniach. Bolesław król Polski wielce był umiłował książęcia Emeryka, bratanka swego, gdy nie sam tylko krwi związek, ale cnót osobliwszych zaleta czyniła go poszanowania godnym i miłym tak królowi jak i jego towarzyszom. Pewnego więc czasu, gdy Bolesław zabawiał się łowami w lasach swoich około miasteczka Kielc, a miał w towarzystwie swojém książęcia Emeryka, zdarzyło się, że w pogoni za jeleniem wybiegł był na wyżynę gór, które Łysą górą nazywają, a nad które nie ma wyższych w Polsce. Tu, poniechawszy rogacza, poczęli z podziwieniém przypatrywać się rozwalinom odwiecznej budowy, które skutkiem powszechnego potopu i dawności czasu zsypały się w ogromne skał pokłady, jakie i dziś oglądamy. Powiadają bowiem, że to miejsce miało być niegdy mieszkaniem i twierdzą olbrzymów, mężów wielkiej siły, którzy tu przez jakiś czas przebywali i mieli swoje siadło. Mąż zatém święty, Emeryk, natchniony duchem Bożym, a jak niektórzy wierzą i utrzymują, upomniany widzeniem nocy poprzedniej, osądził, iż to miejsce, które z osobliwszego położenia i starożytności dziwnie sobie