już-to chrzęstem kości, już potnieniem. Nastąpił po nim Jan XVIII rodem Toskańczyk.
Kiedy Bolesław król Polski wracał z Rusi znakomitemi obciążony łupy, książę Ruski Jarosław nie tusząc, iżby go pokonać mógł orężem i dzielnością, nadzieję położył w chytrości i podstępie. Zebrawszy znaczne wojsko z Rusinów, Połowców (Plaucis), Pieczyngów, Warahów i innych ludów, pilnował bacznie wychodzącego króla Bolesława, i trop w trop postępował kryjomo za jego rycerstwem, w zamiarze uderzenia nań na pograniczu Rusi, skoroby się wojsko jego w różne strony rozchodzić poczęło. Przewidywał bowiem, że Polacy, z zwykłą ludziom słabością, obciążeni złotem, srebrem i rozlicznemi łupy wojennemi, spiesznym pochodem kwapiąc się do swoich domów, żon, dzieci i innych ulubionych osób, których dawno nie oglądali, zostawią króla z małą garstką na drodze. Jakoż wypadek nie omylił przezornej jego rachuby. Król bowiem Bolesław mając się za zwycięzcę, a Jarosława książęcia Ruskiego, który przez tak długi czas gnuśnie się był ukrywał, uważając za zwyciężonego, skoro stanął nad Bugiem, rozpuścił rycerstwo, dozwalając każdemu udać się w swoje strony. I już się znaczna część oddziałów rozeszła była, kiedy znagła czaty znać dają, że Jarosław z liczném i potężném wojskiem stoi nad karkiem: już był bowiem doścignął króla Bolesława, uwiadomiony od szpiegów, że rycerstwa Polskiego znacznie ubyło i jeszcze więcej ubędzie. Ale Bolesław król Polski, mąż niezwykłej dzielności i odwagi, nie zmieszany bynajmniej pojawieniem się nieprzyjaciela, cofa z drogi niektóre hufce nie nazbyt oddalone, i postanawia walczyć z przeciwnikiem, jakkolwiek silnym i groźnym. Napierali bowiem żwawo Rusini, a Bolesław przekładał śmierć nad sromotną dla siebie i wojska swego ucieczkę, gdy zwłaszcza pojmował, że Rusini nabrawszy z niej otuchy, wtargnęliby do Polski i wywarli nań swoję srogość; a straszniejszym ciosem nad śmierć samą zdawało mu się to wtargnięcie, które skaziłoby jego sławę i powagę w obec ludów podbitych i czekających jeszcze jego jarzma; nie chciał podawać im sposobności, ani ośmielać zuchwałych do wyłamania się z pod swojej władzy; a do tego widział się napadniętym przez Jarosława książęcia Ruskiego w takiém miejscu, zkąd pozostałe