Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/21

Ta strona została przepisana.

i niegodziwi, jako czytamy w dziejach Rzymskich o Katylinie i Klodyuszu, którzy przez swe występki stali się niegdyś plagą rzeczypospolitej, a w naszych dziejach wyczytujemy o Zbigniewie, synu pobocznym Władysława książęcia, a wnuku Kazimierza pierwszego króla Polskiego, który zwany jest odnowicielem Królestwa i monarchą. Byli podobni i w innych krajach, a któżby z uważnych wątpił, że i w przyszłości znaleźć się mogą? Jeżeli zaś zechce kto przepatrzeć dzieje tak święte jako i świeckie, ujrzy, jak w każdym wieku obok małej liczby ludzi zacnych i cnotliwych znajdowali się źli i przewrotni, a jedni i drudzy nie tylko czynami swemi, lecz i znakomitym z ojców i dziadów odznaczali się rodem, imieniem i majątkiem, aby tém większej sławy lub sromoty pozyskali piętno. Ujrzy nadto, zwykłą losów ludzkich koleją, mężów najzacniejszych w niedoli i upadku, występnych zaś pochlebnemi szczęścia darami wyniesionych do szczytu pomyślności. Taka dola ludziom wydawaćby się mogła zbyt przykrą, gdyby dusze po opuszczeniu ciała (jak nawet wielu z pogan utrzymywało) nie przenosiły się do wieczystych siedlisk, dla odebrania kary za złe czyny, a nagrody za dobre. Jeżeli zaś komu ćwiczeńszemu w nauce i obdarzonemu szczęśliwą wymową nie spodoba się w tém dziele styl prosty i nieuczony, lub nieco rozwlekły, i ani wdzięczną gładkością zdolny ucho pieścić, ani słów wytwornych brzmiący doborem, ani strojnemi połyskujący barwy, niechaj zważy, że nie wszystkie dary przyroda na jednego człowieka zlewa. A niech mnie nikt o lekkość nie oskarża, jeżeli z słabego naczyńka mego kąkol i nieużyteczny wyrastać będzie owsik, i jeśli w tém dziele użyję nieco ciężkiego a niegładkiego sposobu pisania, który mu bynajmniej nie przystoi, zwłaszcza, że innym zdolniejszym i uczeńszym pisarzom raczej podałem przedmiot do pisania niżeli odebrałem; będą więc mogli z większą łatwością i zaletą nim się zajmować, a zdatniejszém i ozdobniejszém piórem przydać mu wytworności i smaku, gdy sam dowcip bystry z małych rzeczy potrafi wielkie wydobyć korzyści. Chciałbym ja wprawdzie być treściwym i zwięzłym; ale długa osnowa dziejów zbyt krótko odprawiona staje się niesmaczną i czytelnikowi żadnej nie sprawia przyjemności, jeżeli jej starannemi opisy nadobnie nie roztoczysz i nie objaśnisz. Radniej też niektóre rzeczy pominąć milczeniem, niźli puszczać się na nie opisem krótkim i jałowym. Lecz nie wiem, był-liby kto tak nieświadom rzeczy i nierozważny, iżby mógł mniemać, że bądź sam, bądź inni, którzy za najlepszych nawet uchodzą pisarzy, wszystko tak dokładnie i tak wybornemi słowy zdolni są opisać, iżby w swém dziele wszelkiego błędu, wszelkiej uchronili się skazy, gdy samemu tylko Bogu przyznajemy taką doskonałość. Bo wierzymy łatwo, że cokolwiek dla człowieka podobném jest do zrobienia, to w ten albo ów sposób zrobić może: ale błądzić w wielu rzeczach właściwem jest ułomności ludzkiéj; we wszystkiém zaś równie być doskonałym, Bóstwa samego przywilejem. Jeżeli bowiem Demostenes, zawołany i największy mówca u Greków, niekiedy Cyceronowi obrażał ucho; jeżeli o Homerze piszą, że i on czasami drzymie, a przy długiej pracy każdego sen zmorzy; jeżeli Cycerona w wierszach odstępowała wymowa, cóż dziwnego, że toż samo i mnie się przytrafi miernemu a nie wielkiej nauki pisarzowi, który zwyczajną i poziomą stąpam drogą, a nie mogę się bynajmniej mierzyć z starodawnemi mistrzami, gdy ledwo pisarzom wieku mego wystarczę do miary, i nie według dzielności nadzwyczajnych dowcipów, ale według sił moich mam być oceniony. A lubo dzieło niniejsze wymagałoby pierwszego rzędu krasomowcy i wcale innego pisarza, niźli ja jestem, to jest biegłego w mówieniu i pisaniu, obdarzonego większemi umysłu darami i donośniejszą niż mnie się dostała wymową, iżby