kobiecym dowcipem i rozsądkiem większego jeszcze dodawała uroku tej dobroci królewskiej, która za obojga sprawą tém głośniej u ludzi słynęła. Przytoczymy tu jedno zdarzenie, z przeszłości do nas doszłe, dla przekazania go pamięci potomnego wieku. Kilku synów szlacheckich, wyrodków, zboczywszy z toru cnót i obyczajów ojcowskich, i przez życie rozpustne zmarnowawszy swoje dostatki, popadli byli w ubostwo; a niezdolni znosić jego przykrości, i chciwi odzyskania dawnego mienia, puścili się na gwałty i wydzierstwa. A gdy ich sprawki wielokrotne wydały się i do króla doniosły, z rozkazu jego poimani, i snadno o zbrodnie przekonani, wyrokiem tegoż króla i jego radców (consiliarii) wskazani zostali na stracenie. Królowa, kobieta nader roztropna, zdjęta litością nad ich wiekiem młodzieńczym i śmiercią przedwczesną, nie zapytawszy bynajmniej króla, ani uprzedziwszy go jakąkolwiek prośbą lub namową, kazała ukryć winowajców w miejscu tajemném, o którém mało kto wiedział, aby przy sposobnej okoliczności ocalić im życie. Gdy więc Bolesław według zwyczaju rozmawiał raz z swemi radcami w obecności królowej o sprawach rzeczypospolitej, i przypadkiem wytoczyła się wzmianka o ukaraniu śmiercią onych łotrów, synów szlacheckich, o których król mniemał, że już dawno straceni, żal go w duszy ogarnął, i począł rzewnie utyskiwać nad ich losem, wyznając „jak mocno ubolewa, iż tak znakomitych i szlachetnej krwi młodzieńców, do rycerskiego zawodu zdatnych, którzy mogli byli stać się zaszczytem ojczyźnie, wyrokiem swoim skazał na śmierć; i jak żałuje, że zbrodni popełnionych nie przypisał raczej młodości i krewkości umysłu, zwłaszcza że takim wyrokiem oburzył i zniechęcił ku sobie pozostałe — ich domy i rodziny.“ Dodał nakoniec: „że nie tylko wszystkie szkody pokrzywdzonym chętnieby powrócił, ale i hojnemi nagrodził ich dary, gdyby cofnąć można los tych młodzieńców i nieszczęsne krwi ich rozlanie.“ W ów czas Judyta królowa, wiodąc swój zamiar do skutku: „Z jakąż, rzecze, przyjąłbyś to radością, i jaką rad opłacił ofiarą, gdyby który z Świętych wstawieniem się swojém i przyczyną wrócił ich do życia i obecnie stawił przed tobą!“ Na co król: „Wzdyć to, mówi, niepodobieństwo: ale gdyby Bogu, który mocen jest takie i większe zdziałać rzeczy, podobało się to co powiadasz uczynić, wyznaję, że nie mam nic tak drogiego i kosztownego, czegobym nie dał za wskrzeszenie onych młodzieńców, których jestem zabójcą, nie już dlatego, żeby zmartwychwstali i żyli, lecz żeby ich rodziny uwolnić od hańby, którą niewinnie przez ich ukaranie poniosły.“ Królowa z takiego żalu wyrozumiawszy, że Bolesław zdjęty litością skłonnym był do przebaczenia, sama, wraz z przytomnymi radcami i pany, rzuca się do nóg królowi, aby wnieść prośbę za nieszczęśliwemi, którą temi słowy zwraca do króla, zdziwionego wielce i nie spodziewającego się bynajmniej, o co go błagać miała tak usilnie: „Nie potrzeba ci, królu najmiłościwszy, pomocy z nieba
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/212
Ta strona została przepisana.