z obfitością wyrażeń łącząc bujność i swobodę myśli, mową oschłą i jałową nie zdawał się uwłaczać wzniosłym które opowiada dziejom: przecież starać się będę za łaską Boga niedostatek sił pilnością nagrodzić, i tuszę, że im mniej posiadam zdolności, tém snadniej uzyskam wyrozumiały sąd i przebaczenie. Jako zaś w porównaniu z starożytnymi język mój zda mi się niemym i tępym, tak między spółczesnymi nie będę podobno zająkliwym; a dosyć dla mnie wymowę dawnych, której suchym i bezbarwnym sposobem pisania naśladować nie zdołam, wielbić tylko i podziwiać. Wyznaję, iż dzieło to jest zbyt wielkie, aby nań życie moje wystarczyło, lub żeby mu słaby mój umysł sprostał; że wymaga pisarza odznaczającego się wymową i w wielu umiejętnościach niepospolitą biegłością, pojęciem żywém, bystrém i przenikliwém; zgoła nie z moją ale Herkulesową siłą i dzielnością. Jeżeli zatém mniej nadobnie i wymownie dzieje te wyłuszczę, niżeli ważność rzeczy wyciąga i czytelnicy oczekują, niechaj to przypiszą po części moim nieudolnym siłom, po części ogromowi przedmiotu z którym mam do czynienia, a przebaczą mi tu owdzie błąd i ułomność, zważywszy, że nie będąc doskonałym, dzieła doskonałego zrobić nie mogłem. Nie tylko bowiem spółczesne ale i dawnych wieków zamierzyłem opisać dzieje, pełne znakomitych wydarzeń, spraw wielkich i uderzających rozmaitością, i przygód ludzi sławnych, a takiém ciężarne mnóstwem wielorakich przykładów, że nie snadno znalazłby się pisarz z tak łatwą a obfitą wymową, tak bystrym i ćwiczonym dowcipem, któryby rozliczne opisując w kraju naszym zamieszki, wielorakie stronnictwa, odmiany i klęski, czasami nie stępiał i nie ochromał. Jeżeli więc czytelnikowi nie spodoba się co w tém dziele, niechaj przebaczy bądź-to niewiadomości, bądź nieudatnej słów moich prostocie, a skorszym być raczy do pobłażania niźli nagany. Postrzeże-li, że co nie dobrze, nie dokładnie i mniej właściwie jest napisane, niechaj proszę poprawi. Ja bowiem szczerze do tego się przyznaję, że słabiej pisałem i gorzej wykładałem, niźli ważność i dostojność dziejów wymagała. Mniemam zaś, że z tej nadewszystko przyczyny godzi się wyrozumieć nieudolności mojego pióra, że gdy inni uczeni i więcej ukształceni mężowie milczeli, ja pierwszy wziąłem się do pisania, i wolałem cośkolwiek napisać, choć mniej nadobnie i niedokładnie, aniżeli nic wcale. Jeżeli wreszcie na żadną nie zasłużę zaletę, przynajmniej miłości mojej i przywiązania ku ojczyznie nikt słusznie nie zgani. Choć nie uzyskam pochwały, dosyć mi na tém, gdy u swoich nie będę wzgardzony, i nie mogąc podobać się ludziom w wymowie bieglejszym, pragnących nauki zaspokoję. Na co tylko siły moje zdobyć się mogły, to w dziele niniejszém starałem się obrócić ku sławie miłej ojczyzny. Nie sądziłem bowiem, iżby się godziło dlatego rękę cofać od pracy, że wiele zrobić nie mogłem. Każdy tyle dłużen jest swojej ojczyznie, na ile go stać przy jego zdolnościach i siłach. Za ostatniego taki ma być uważanym, który jej jakimkolwiek upominkiem nie poczci i nie wspomoże. Słusznie żądałeś odemnie Najwielebniejszy Ojcze, abym ku chwale ojczyzny dzieje dawne i spółczesne piórem mojém skreślił, zważywszy, że nie mało rzeczypospolitej naszej się przysłużę, gdy do obecnych dawniejsze przyłączę, i z obu księgę całkowitych dziejów ułożę. Chociaż więc od innych dziejopisów pośledniejszy jestem dowcipem, nauką i wymową, i pod żadnym względem mierzyć się z nimi nie mogę, chętnie jednak z twego zlecenia i nakazu wziąłem się do dzieła tak trudnego i ogromnego, w spodziewaniu, że wszystkim panom polskim, rządcom, dostojnikom i uczącej się młodzieży wielką niém sprawię pociechę i pożytek. Którym jeśli wyda się co w tych księgach mniej dokładném, niechaj tego nie przypisują lekkości słabego
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/22
Ta strona została przepisana.