Polskie za jego czasów wiele poniosło uszczerbku, gdy ani sam starać się chciał o nabycie światła, ani ludzi rozumnych miał w poważaniu.
Kiedy Mieczysław król Polski zajęty był sprawami Ruskiemi, Czesi uważający to sobie za hańbę, że królom Polskim daninę opłacać musieli, podnoszą jawny rokosz, i Polaków, którzy w Czechach stali załogą, jednych wyrzucają z kraju, drugich w niewolą biorą. Byli na ów czas w Czechach dwaj książęta, Oldrzych (Udalryk) i Jaromir, synowie Bolesława, którego król Polski Bolesław oślepić był kazał; jednakże zarząd księztwa Czeskiego zostawał przy Oldrzychu, drugi bowiem brat Jaromir, poimany przezeń i oślepiony, żeby mu swém wspólnictwem rządów nie odbierał albo przynajmniej nie kaził, wiódł życie samotne i nieszczęśliwe. Oldrzych zaś książę Czeski miał syna z niewiasty stanu wiejskiego, Bożeny albo Beaty, imieniem Brzetysława, żwawego i dziarskiego młodzieńca. Ten stawszy się głównym przywódcą powstania, nie tylko Polaków, ale i przychylną im szlachtę Czeską, a zwłaszcza Ursowiczów, z wielką zawiścią prześladował. Oldrzych bowiem, ojciec jego, związany przysięgą od Bolesława króla Polskiego, nie śmiał jej łamać płocho, obawiając się kary oślepienia, jakiej doznał ojciec jego, żyjący jeszcze na ów czas Bolesław książę Czeski. Ale po śmierci króla Polskiego Bolesława, chociaż pomny przysięgi sam w powstaniu nie brał udziału, popierał je atoli przez syna swego Brzetysława, nie przestając podżegać młodzieńca, który już sam przez się nienawistny był Polakom, aby nie zapominał krzywdy od nich doznanej, oślepienia dziada swego i uwięzienia ojca. Nadto Jaromirowi, rodzonemu bratu swemu, czy-to z poduszczenia fałszywych oskarżycieli, czy z obawy, iżby mu jako starszemu nie przyznano pierwszeństwa, oczy wyłupić kazał. A znęcony urodą i miłością ku Bożenie, kobiecie wiejskiego stanu, pojął ją w małżeństwo, chociaż mu przyjaciele odradzali te związki, i miał z niej syna Brzetysława.
Po zmarłym arcybiskupie Gnieźnieńskim Hipolicie, którego w tymże kościele pochowano, wyniesiony był na stolicę prawym wyborem, za