obcych jest w związku i połączeniu, zdało mi się rzeczą przyzwoitą zbaczać do nich miejscami, nie przez zarozumiałość (znam się bowiem na moich siłach) ale żeby i naszym czytelnikom były wiadome. Dlatego nawet siwizną już okryty wziąłem się do nauki języka Ruskiego, aby dzieje nasze wyłożyć tém jaśniej i dokładniej. O kolejnych też rządach papieżów i królów, i ich zajściach, pozamieszczaliśmy wzmianki dla ozdoby i większej dokładności dzieła, i aby rachuba lat papieskich prawdę tém zasadniej stwierdzała; co jak mniemam przyjemną i pożyteczną będzie rzeczą dla czytelników, tych zwłaszcza, którzy głębiej i z większą ścisłością w badania dziejów zapuszczać się zwykli. Przy niezgodności zaś pisarzy, których często mnie gorszyła nierozwaga i opieszałość, trzymałem się w podaniach i wątpliwościach tego, ku czemu pociągało myśl moję większe do prawdy podobieństwo, powaga pisarzy, lub powszechniejsze mniemanie. Aby wreszcie u czytających te roczniki tém więcej wzbudzić wiary, a zapobiedz wszelkim powątpiewaniom, zamieściłem w tych księgach wiele listów i pism urzędowych; przez co dzieło niniejsze w samej rozmaitości rzeczy większy uzyska powab, nastręczając ciekawym i ściślej lubiącym prawdy dochodzić ustępy miłe i wabiące, tak iż w czytaniu więcej znajdą przyjemności a niżeli trudu. Nakoniec, odkazuję dzieło to mężom uczonym, światłym, pisarzom znakomitym, a mianowicie matce mojej Przezacnej Wszechnicy naukowej Krakowskiej, do poprawy, ogłady i wykończenia; a przyjmę to za osobliwszą łaskę, jeżeli kto popełnione w piśmie mojém błędy lub mniej zręcznego i nieuważnego pióra usterki wiejadłem nauki swojej oczyści i w zdrowe ziarno zamieni, bądź-to przełoży, poprawi, polepszy, a rzecz niedokładną i zwichnioną na swojém kowadle wygładzi i ozdobi. Do czego wszystkich mężów uczonych i wymownych, w sztuce pisania i umiejętnościach biegłych, zapraszam i wzywam. Cokolwiek napisałem tu bezzasadnie, mylnie, z krzywdą czyją, źle, albo ladajako i niebacznie, chciałbym ażeby to uważano jakby nie wyrzeczone i nie napisane; a za rzecz nader wdzięczną sobie poczytam, jeżeli kto pomyłki moje wytknie i poprawi. Nie mam bowiem tyle w sobie miłości własnej, abym chciał drugich w błędzie utrzymywać dla zatajenia mego własnego błędu. Nie mniemam również, aby się mógł znaleźć kto tak doskonały, iżby pisał wszędy piórem obfitém, czystém i wyborném, bez żadnej ułomności i wady. Błagam wszystkich o przebaczenie, jeśli w tém dziele pokusiłem się o rzecz większą nad siły moje, i użyłem mowy mniej kształtnej, a niekiedy wcale niestwornej. Wiem bowiem i wyznaję to z Seneką: że niema nikogo tak bacznego i usilnego, iżby go chwilowo pilność nie odbiegła; ani tak pewnego siebie, iżby się czasem nie potknął; ani wreszcie z taką bojaźnią chroniącego się urazy, aby mimowolnie kogo nie drasnął i nie obraził. Pod tym względem nadewszystko zasłoniwszy się od zarzutu, aby nikt moim słabym zdolnościom i mniej nadobnej mowie nie przyganiał, i wezwawszy pomocy Ducha Świętego, śmielej do zamierzonego dzieła przystępuję, z tą pobożną otuchą, że Łaska Boża słabość i nieudolność moję wesprze i pokrzepi.
Zdało mi się zaś rzeczą przyzwoitą całe to dzieło na dwanaście ksiąg podzielić. Pierwsza zawierać będzie początkowe dzieje Słowian i ich plemienia Polaków, wskazujące, co się u nich działo pod rządem władców pogańskich. Druga opowie,