nia i sprawiedliwego wyroku Boga. Ci bowiem, którzy mężowi Bożemu i swemu biskupowi za życia rozliczne wyrządzali krzywdy i zniewagi, którzy go po dwa kroć ze stolicy biskupiej sromotnie wygnali, a z nienawiści ku niemu braci jego i wszystkę rodzinę najokrutniej wymordowali – kiedy przeciwnie Polacy z uczciwością go do siebie przyjęli, jego upomnień zbawiennych słuchali, ciało jego święte z Prus sprowadzili – ci mówię mężobójcy wyrokiem Bożym uznani zostali za niegodnych pozyskania takiej zdobyczy. I sam nawet Święty nie dopuścił, iżby kości jego miały być przeniesione do narodu odstępców, którzy go i obecnego między sobą i w oddaleniu z bracią i rodem całym najsrożej jak tylko mogli prześladowali, usiłując z największą zaciętością zgubić go, zgładzić i zetrzeć z imieniem. A jako za życia brzydził się ich społeczeństwem, uciekając od ich stolicy, tak nie dozwolił, aby i ciało jego spoczęło między nimi, i żeby z Polski miało być do Czech przeprowadzone.
Potém Brzetysław książę Czeski kazał zabierać inne świętości, a przedewszystkiem zwłoki pięciu braci męczenników, to jest, Jana, Benedykta, Izaaka, Mateusza i Krystyna, o których powiedzieliśmy, że za Bolesława I, króla Polskiego, w miejscu gdzie teraz leży miasteczko Kazimierz, prowadzili w najostrzejszej surowości życie pustelnicze, a potém zostali umęczeni, a z miejsca w którém ich umęczono król Bolesław przeniósł ich zwłoki do Gniezna. Niemniej wizerunek Ukrzyżowanego, który Bolesław I kazał był zrobić z szczerego złota, mający trzysta funtów wagi, to jest trzy razy tyle, ile zaważyło jego ciało. Potem trzy płyty (tabulae) któremi wielki ołtarz był ozdobiony, lśnące złotem, kamieniami drogiemi i rozmaitemi klejnoty, a darowane przez tegoż króla Polskiego Bolesława. Inne także kościoła Gnieźnieńskiego sprzęty, naczynia i kosztowności zabiera, i bezbożną ręką obnaża kościół z rozlicznych świętości i ozdób. Na tém jeszcze nie przestawszy, zdejmuje dzwony ogromne, słynne osobliwszą wartością i dźwiękiem; i z tą wszystką grabieżą, mnóstwem tudzież wieśniactwa obojej płci poimanego w niewolą, wraca do Czech, i przybywa szczęśliwie w przeddzień Ś. Bartłomieja do Pragi, kędy składa i w kościele katedralnym umieszcza zdobycz świętą; brańców zaś Polskich, między któremi widziano kapłanów i sługi Boże (taka bowiem była srogość Czechów, że ręką świętokradzką targnęli się nawet na pomazańców Bożych), kazał rozprowadzić i porozdzielać po osadach. Ciało Ś. Krystyna, jednego z pięciu braci, na prośby i nalegania Morawców, darował kościołowi Ołomunieckiemu, nie mającemu jeszcze godności katedry; i dotąd jeszcze ciało to pod blachami srebrnozłotemi w tym kościele spoczywa, i katedra Ołomuniecka szczyci się jego wezwaniem i imieniem.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/250
Ta strona została przepisana.