Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/257

Ta strona została skorygowana.

stolskiej, żeby książęcia Czeskiego, który przez posły swoje oświadcza, że wszystko co nieprawnie zabrał powróci, a nadto przyrzeka uległość i posłuszeństwo Stolicy, rózgą karcić Apostolską, i gotowego do wypełnienia rozkazów wystawiać na publiczną ohydę, by snadź obrażony niesłusznie sprawiedliwym nie zgrzeszył odporem.“ Wrzały pod ów czas wielostronne spory między wdziercami ubiegającemi się o Stolicę Rzymską. Biskup bowiem Sabiński, który się mienił Sylwestrem, i Jan archiprezbiter kościoła Ś. Jana za bramą Latyńską, pod imieniem Grzegorza VI, przywłaszczali sobie wbrew Benedyktowi IX papiestwo. Ztąd namowy kardynałów, odradzających papieżowi pogróżkę kary kościelnej uchwaloną przeciw książęciu Czeskiemu, z łatwością znalazły do niego przystęp; a wymierzenie Polakom sprawiedliwości, wśród takiego rozerwania i zatargów o władzę papieską, wstrzymane, nie przyszło już do skutku, zwłaszcza że i biskupi Polscy przestali się o nie dopominać z przyczyny wojny domowej, która wewnątrz trapiła Polskę.

Rok Pański 1040.
W powszechném zawichrzeniu kraju, część mieszkańców chroni się z swemi dobytkami do lasów i miejsc bagnistych, część do ziemi Płockiej za Wisłę, gdzie Masław, niegdy cześnik na dworze króla Polskiego Mieczysława, przemocą przywłaszczył sobie był panowanie.

Królestwo Polskie, niegdyś kwitnące i sławne, a potém znękane i uciśnione brzemieniem rozlicznych nieszczęść, klęskami wewnętrznych i zewnętrznych wojen, już do takiego przyszło osłabienia, takiej niedoli, że po wymordowaniu albo pognaniu w niewolą najwybrańszych rycerzy i obywateli, nie było w niej nic widać okrom gruzów i spustoszenia. Rzadko już gdzie pokazywały się wsie i miasteczka, których mieszkańcy i osadnicy albo wyginęli do szczętu, albo się w popłochu rozpierzchli; a i te w perzynę obrócone, bądź na pół zgorzałe, odarte i w zwaliska zaległe. Zaniechano uprawy roli, kupcy powynosili się za granicę, targi nie były uczęszczane – wszystko popadło w ruinę – żadna część rzeczypospolitej nie ocalała w tej zawierusze nieszczęść powszechnych; jedne bowiem rzeziami wyludnione, drugie do zagłady popchnięte, inne z sił wyczerpane, zeszpecone klęskami, albo na cudzą własność były zajęte. Narody bowiem sąsiednie i okoliczne szarpały bezkarnie i trapiły Polskę napadami, łupieztwy i zabory, bądź podbijały i ujarzmiały jej ziemie prawem wydzierstwa i przemocy. W tej dopiero ostateczności, w tym odmęcie przygód poznano, że w każdej rzeczypospolitej obecność panującego jest nadewszystko potrzebna, a jego oddalenie wielkie na kraj sprowadza klę-