doznało królestwo Polskie, a o których i ona wiedziała już z pogłosek. Proszą, aby im wyznała rzetelnie i wskazała, w jakim kraju i narodzie znaleźć mogli syna jej Kazimierza. Królowa Ryxa, chociaż rada w duszy, że się czuła pomszczoną za sromotne siebie i syna swego wygnanie, gdy przecież nieszczęścia tak wielkie przechodziły nawet srogość niewieściej zemsty, nie mogła już oprzeć się litości i współczuciu nad niedolą królestwa; zaczém z wzruszeniem wyznała: „że syn jej Kazimierz żyje wprawdzie, ale że wstąpił do zakonu Ś. Benedykta, wykonał śluby i przywdział szatę mniszą w klasztorze Kluniackim we Francyi; i że bardzo wątpi, ażeby ponętą królestwa ziemskiego dał się odwieśdź od ślubów zakonnych, zaczém posłowie zawiodą się pewnie w swoich nadziejach.“ Taka wiadomość zdolna była odstręczyć najstalsze nawet umysły: posłowie jednak Polscy, nie zrażeni bynajmniej tém co królowa powiedziała dla przeszkodzenia albo utrudnienia ich podróży, uczciwszy Ryxę częścią upominków, które z sobą wieźli, i udawszy się do Francyi, przybywają do Kluniaku i poznają Kazimierza książęcia swego w mniszej szacie. Zalani rzewnemi łzami, rzucają się w jego objęcia, szczęśliwemi się mieniąc, że królewica, którego z taką starannością szukali, żywego i zdrowego znajdują. Poczém, wyjednawszy sobie u niego posłuchanie, i otrzymawszy je za zezwoleniem opata Kluniackiego, tak przemawiają: „W imieniu wszystkich biskupów, panów i szlachty królestwa Polskiego, przychodzimy do ciebie z prośbą, Książę Miłościwy, który sam jeden królestwo nasze skołatane klęskami podźwignąć, rozerwane zjednoczyć, i opieką twoją najtroskliwiej osłonić możesz, abyś nam pozwolił odprowadzić cię do królestwa Polskiego, i przyjął berło należące ci prawem dziedziczném po ojcu; a iżbyś nie gardził naszém i całej ojczyzny błaganiem, i trudami któreśmy dla ciebie podjęli, szukając cię po rozmaitych krajach, ludach i narodach. Przybywaj królewicu uśmierzyć domowe Polaków niezgody i rozruchy, odeprzeć wrogów, i szczątki twego królestwa wyrwać z chłonącej je przepaści. Nieszczęśliwa bowiem Polska jęczy w żałobie, od wewnętrznych i zewnętrznych gnębiona nieprzyjacioł; sławna niegdyś i obszerna, kiedy nią władał naddziad twój, dziad i ojciec, teraz łupieztwy, pożogami, zawichrzeniem domowém, spustoszeniem kraju, pogwałceniem świątyń i obcego oręża napaścią zniszczona i skołatana. Nie chciej, aby trudy i wędrówki nasze po tylu krajach za tobą były daremne: ciebie bowiem samego z utęsknieniem wszyscy wyglądają, na ciebie zwracają oczy; ty jeden spełnić możesz nasze nadzieje, i królestwo Polskie tak zniszczone i poszarpane przywrócić do dawnej świetności i sławy. Jeżeli ty nas opuścisz, do kogóż się udamy? jeżeli nami pogardzisz, kto nas wspomoże?“ Odprawiwszy w ten sposób swoje i narodu który ich wyprawił poselstwo, wyznawali, że przeciw niemu dopuścili się wielkiej i nader krzywdzącej niesprawiedliwości, i prosili
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/261
Ta strona została skorygowana.