i sprawiedliwość, karcąc złych a nagradzając dobrych, a niżeli w kapturze mniszym, zajęty modlitwą i bogomyślnością.“ Opat Kluniacki, aczkolwiek mąż uczony i światły, zasięgnąwszy jednak rady roztropnych i doświadczonych mężów, posłom polskim odpowiedział: „że litością wprawdzie i przychylną chęcią powodowany, skłonnym się czuje do uczynienia zadosyć ich prośbie, ale nie ma po temu władzy, ażeby mnicha i dyakona uwolnić od ślubów zakonnych, i dozwolić, iżby objął doczesne rządy królestwa, z znieważeniem obowiązków zakonu swojego; żeby przeto udali się do najwyższego na ziemi trybunału i najwyższej władzy, t. j. do stolicy Apostolskiej Rzymskiej i Namiestnika Chrystusowego, a opowiedziawszy mu królestwa Polskiego potrzebę, położenie i dolę, prosili go o wydanie książęcia swego Kazimierza; że Ojciec święty, pełen dobroci i łaskawości, nie zechce zapewnie głuchym być na ich prośby, wzruszy się nad niedolą królestwa, które samo przez się zasługuje na politowanie, a on wtedy, posłuszny władzy Apostolskiej, uwolni od ślubów zakonnika, przez wzgląd na dobro publiczne.“
Posłowie Polscy otrzymawszy taką odpowiedź od opata Kluniackiego, jakkolwiek ciężkim przejęci smutkiem, że królewic ich tak ścisłemi związany był zakonności ślubami i dyakonatem, i że tego podwójnego węzła nie mogli, jak sobie układali, rozdzierzgnąć bez wielu jeszcze trudności i zachodów; postanowili przecież na wszystko się odważyć, byleby nieszczęśliwą i utrapioną uratować ojczyznę. Opuściwszy zatém Kluniak, najprostszą jaką mogli drogą pospieszają do Rzymu. Dokąd gdy szczęśliwie przybyli, Benedyktowi IX papieżowi, za udzieloném sobie łaskawie posłuchaniem, opowiadają, jak srogiemi wojnami i klęski, jakiemi mordy i łupieztwami królestwo Polskie, z przyczyny nieobecności i wygnania królewica, znękane było od swoich i obcych, i przywiedzione prawie do ostatniej zagłady; niemniej, z jakich powodów opat Kluniacki odmówił im wydania książęcia Kazimierza. „Trudne są, Ojcze najświętszy, do wypowiedzenia nieszczęścia, jakie lat poprzednich utrapiły królestwo Polskie i dotąd trapią, kiedy i obcy nieprzyjaciele i swoi z dziką jakąś zapamiętałością godzą i nastają na jego zgubę. Po wygnaniu bowiem jedynego dziedzica i książęcia naszego Kazimierza, syna zmarłego króla, a to przez nienawiść ku matce, zwaliły się nań wszelakiego rodzaju klęski, które w długich wojen przeciągu ani mu wytchnąć, ani ochłonąć nie dają z cierpienia. Znieważono boskie i ludzkie prawa; kapłani i słudzy Chrystusowi częścią wygnani, częścią pomordowani,