znakomitą książęcego rodu dziewicę, dla zapewnienia sobie przez ten związek potomstwa i następstwa, a odnowienia i ustalenia królestwa Polskiego przez uzyskane powinowactwo i dostatnie wiano. Dzierżył na ów czas państwo Ruskie książę Jarosław, syn Włodzimierza, mający córkę rodzoną z Anny, siostry Bazylego i Konstantyna, cesarzów Greckich, dziewicę urodną i cnotliwą, imieniem Maryą. Tę, mimo różności wyznania, Kazimierz król Polski, z wielorakich powodów, które on i jego radcy uznali za ważne, pojął w małżeństwo. Gody weselne, wspaniałym wyprawione nakładem, jak tego wymagała godność książęcia wydającego córkę, i króla pojmującego małżonkę, z przepychem obchodzono w Krakowie. Otrzymał zaś Kazimierz król Polski w posagu od Jarosława książęcia Ruskiego wielką ilość pieniędzy, naczyń i klejnotów w złocie i srebrze, rzędów także na konie znaczny dostatek. A tak królestwo swoje uświetnił małżeństwem i bogactwy, a powinowactwem ubezpieczył: nie tylko bowiem od strony Rusi upewnił się i obwarował, ale nadto zyskał pomoc Rusinów w wojnach, które przymuszony był toczyć z
sąsiady i krajowcami, dla odzyskania i przywrócenia do dawnego stanu królestwa. Wiele jednak ziem i zamków Ruskich, które był dziad jego Bolesław pierwszy król Polski, pobiwszy i zwyciężywszy Jarosława, na Rusi zdobył, i które dotychczas Kazimierz dzierżył, zwrócił Jarosławowi na dowód szczerego sojuszu i przyjaźni. Marya królowa, nie tylko że w Polsce porzuciła obrządek Grecki, w którym była wychowana, ale wyuczywszy się od księży obrządku kościoła katolickiego Rzymskiego i poznawszy jego czystość, a zmierziwszy sobie Greckie wyznanie, przyjęła na nowo chrzest w kościele Krakowskim, dla uzupełnienia tego, co Ruscy kapłani, nieświadomi pisma i zakonu Bożego, częstokroć zaniedbują; a z obrządkiem Greckim porzuciła też imię swoje, i odtąd poczęła się zwać Dobrogniewą, to bowiem imię dane jej było przy chrzcie katolickim. Później Kazimierz król Polski kazał ją w kościele Gnieźnieńskim namaścić na królową i uwieńczyć koroną królewską.
Czytamy, że podobny prawie wypadek zdarzył się u Aragończyków, którzy w braku potomstwa królewskiego, Ramira, syna króla Sancyusza, a brata Alfonsa zmarłego, który był wstąpił do klasztoru Ś. Poncyusza z Tomaris, i został już mnichem i kapłanem, wydobywszy go z klasztoru, bez wyjednania mu nawet u Stolicy Apostolskiej rozwiązania ślubów, na tronie osadzili, i połączyli związkiem małżeńskim z siostrą hrabiego