Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/280

Ta strona została skorygowana.

s k i e m u powtórnie wojnę wydać. Gromadzą tym celem i zaciągają ogromne wojska, nie tylko z rycerstwa i tych, którzy przywykli już do oręża, ale z chłopów nawet i poddanych, i pod naczelnictwem Masława wkraczają do Mazowsza, aby je podbić pod jego władzę, pełni najlepszych nadziei, i gotowi odważyć się na wszelakie szczęścia koleje. O czém gdy z dolatujących wieści i licznych doniesień król Polski Kazimierz się dowiedział, nie mała ubodła go troska i boleść, że wojna, którą miał za skończoną, nowych sił nabrawszy, zagrażać mu poczęła, i że powtórnie puszczać się musiał na wątpliwy los walki. Połączywszy wszakże jakie tylko mógł rycerstwa siły, prowadzi je przeciw Masławowi, Prusakom i innej dziczy. Wyrzekali na Masława panowie Polscy i żołnierze najsroższe przekleństwa, miotali nań obelgi i zniewagi, mówiąc: „O! najwystępniejszy i najnierozumniejszy z ludzi, który pierwszy między Polakami splamiłeś się zbrodnią przeniewierstwa, który występnym szałem zaślepiony śmiesz szarpać królestwo Polskie, ojczyznę własną, naprowadzonemi tłumy barbarzyńskiej dziczy, w niecnym zamiarze opanowania królestwa albo zgładzenia króla, pana twojego.“ Ale Masław, obojętny na te wyrzuty i obelgi nie zmienił bynajmniej postanowienia, ani w swym zbrodniczém działaniu uczuwał sumienia zgryzoty – tak namiętna w jego sercu wrzała żądza panowania, lubo do przywłaszczenia sobie władzy ośmielał go jedynie stan osłabionej rzeczypospolitej, nadzieja rozszerzenia rokoszu, i posiłki barbarzyńskiej dziczy, których mu Prusacy dostarczyli. Miał dosyć w sobie siły umysłu, acz nikczemny w pokoju, ale w wojnie dzielny, chciwy sławy i panowania, a w rzemiośle wojennym wyćwiczony. Król Kazimierz zaś zważając, że wojsko nieprzyjaciół było nierównie większe i liczniejsze, począł nie tylko upadać na sercu, ale nawet lękając się niepomyślnego rzeczy obrotu rozpaczał o wypadku wojny. Miotany niepewnością i wewnętrzną walką, jak zwykle bywa w trwodze, wspomniał na dawny swój stan duchowny i wystąpienie z zakonu; rozbierał w myśli, że dane mu przez papieża uwolnienie od ślubów było nieprawe i niemiłe Bogu. Stroskanego i niespokojnego o los bitwy dręczyły smutne przeczucia, spowodowane zbytnią sumienia lękliwością. W tych tajemnych duszy walkach, bojaźń, zły radca, wszystko mu z niekorzystnej przedstawiała strony: na jej szali odważając rzeczy, oczekiwał raczej nieszczęścia niż pomyślności. Gdy się w ten sposób trapił i oddawał rozpaczy, gdy mu się w myśli odmalowała ciężka zbrodnia którą popełnił, opuszczając zakon i stan duchowny, a obierając żywot świecki i tron królewski, ze złamaniem ślubów wstrzemięźliwości i powinności zakonnej, za co słusznej spodziewać mu się należało od Boga kary; gdy rozważył, że biskup najwyższy nie powinien mu był dawać uwolnienia od ślubów zakonnych, stanu duchownego i dyakonatu; taką uczuł w duszy troskę, że żałować począł, iż wystąpił z zakonu, i ciszę klasztorną