szy go szlachectwem i znacznym majątkiem. Po skończonej walce zniknęło i ono widmo męża zachęcającego z wysokości szyki Polskie. Upadek Masława, zniesionego z całą swoją potęgą, spowodował niebawem Mazowsze i inne przyległe ziemie do poddania się dawnej swojej władzy; postanowiły przeto, zaniechawszy dalszego zuchwalstwa i oporu, uledz koniecznemu losowi i w Kazimierzu uznać raczej króla, niż karcącego buntowników doświadczyć nieprzyjaciela; przekonały się, że król Kazimierz uskromił w Masławie wdziercę i przywłaściciela ich księztwa, skrócił i przytarł swawolę zuchwalca, nazbyt zaufanego w własnej i pomocników swoich sile, która wszystkich tłoczyła i popychała do zguby. Wzmiankowane zaś zwycięztwo było skutkiem jawnej i widocznej łaski Boga, która rzadko komu dozwala zbrodniami osięgać panowanie, a za której wsparciem rzeczpospolita Polska prawdziwą i trwałą swoję odzyskała całość. W bitwie, o której się rzekło, stoczonej na brzegu rzeki Wisły, w Mazowszu, wzięto dwa tysiące jeńca, a piętnaście tysięcy trupem legło. Sam Masław, wódz i podnieta tych wojen, gdy spostrzegł, że wojska jego idą w rozsypkę, opuściwszy zawczasu pole walki, aby się nie dostał żywcem w ręce króla Kazimierza i Polaków, i uniknął sromotnej kaźni, na jaką wiedział iż zasłużył, zbiegł do Prus, w nadziei, że między dziczą Prusaków będzie bezpieczny i nowe zbierze posiłki. Aliści, gdy pozostałe szczątki Prusaków, Jadźwingów i innych barbarzyńców na nowo poduszcza do wojny, w spodziewaniu, że kiedyżkolwiek dopnie swoich zamiarów, rzeczy wcale inny niż sobie zakładał obrot wzięły. Barbarzyńcy bowiem, oburzeni i słusznym zapaleni gniewem, że z jego namowy tak srogiej doznali klęski, potracili rodziców, braci, krewnych i najdzielniejszych wojowników, związawszy Masława, i wydawszy go na najrozmaitsze kaźnie i zelżywości (dzicz bowiem barbarzyńska nie zwykła przestawać na jednym i prostym rodzaju kary) umęczonego powiesili, jak się należało zdrajcy i wichrzycielowi, na szubienicy, wystawionej w miejscu wyniosłém, mówiąc: „iż wyniesienia, o które się dobijał ich krwią i szkodą, nigdzie znaleźć nie mógł słuszniejszego i godniejszego siebie. A jak żywemu, tak i umarłemu nie przestali urągać barbarzyńcy tym sprawiedliwym wyrzutem, że dostąpił wyniesienia, którego nad stan i przemożność swoję pragnął. A tak on Masław, który chciał bujać na skrzydłach Ikara, upadłszy zginął haniebnie, i znalazł koniec godny swoich występków i zbrodni, gdy Bóg sprawiedliwy wymierzył nań, acz późno, zasłużoną karę. Wymknął się od niej Polakom, ale odniósł ją, i daleko sroższą, z rąk barbarzyńców, których tuszył pomoc uzyskać, aby biorąc z niego przykład i naukę potomni, nie wdzierali się do nieprawej władzy i panowania. To cudowne nad Masławem, Prusakami, Jadźwingami i innemi barbarzyńcy zwycięztwo, które rozgłosiwszy się po krajach okolicznych, wszędy sławione było
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/282
Ta strona została skorygowana.