Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/291

Ta strona została skorygowana.

i srogości, zebrali się licznie pod Chanadynem, i wysłali spieszne poselstwo do Andrzeja, Beli i Lewenty do Polski, oznajmując, „jak wielkie groziło im wszystkim niebezpieczeństwo, gdyby czém prędzej nie wrócili do kraju“, i zaręczając przysięgą, „że nigdy nie uchybią im w wierności i posłuszeństwie.“ Andrzej i Lewenta, ujęci żądzą panowania, i pragnący dopomódz utrapionej ojczyźnie, wracają razem z posłami do Węgier; Bela zaś wolał jeszcze tym razem pozostać przy królu Polskim Kazimierzu, rodzonym bracie swojej żony. Naprzeciw Andrzejowi i Lewencie wyszło wielkie mnóstwo Węgrzynów, którzy witali ich z radością, prosząc i nalegając głośnemi okrzyki: „aby im wolno było, wymordowawszy biskupów i księży, i poburzywszy kościoły, żyć dawnym obyczajem pogańskim i czcić bogi ojczyste, a odstąpić wiary chrześciańskiej; pókąd bowiem stała u nich cześć dawnych bogów, prowadzili życie błogie i szczęśliwe, podbijając rozmaite królestwa i państwa: inaczej nie mieli się od nich spodziewać wierności i posłuszeństwa, ani zbrojnej pomocy przeciw królowi Piotrowi w ich sprawie.“ Książęta wspomniani Andrzej i Lewenta, lubo pojmowali, że żądanie Węgrów było bezecne i niegodziwe, nie śmieli mu jednak odmówić, czyli ich do tego wiodła żądza doczesnego królowania, czy grożące od Węgrów niebezpieczeństwo; z umysłu więc, albo udanej na pozór chęci, zezwolili, iżby Węgry skalały się zbrodnią tak bezbożną, i odstąpiły wiary świętej. Między panami zatém i rycerstwem Węgierskiém najpierwszy Wacha de Belus oddał się służbie czartowskiej, i zaraz sprawować począł świętokradzkie obrządki; wnet i syn jego Janus, naśladując ojca odstępstwo, zgromadził u siebie wieszczów, wróżbitów i wyroczników: a reszta ludu Węgierskiego, uwiedziona ich przykładem, zaczęła sprosnym bożyszczom czynić ofiary, palić kadzidła, i najobrzydliwszych dopuszczać się zbrodni. Najpierwej bowiem powyszukiwano wszystkich Łacinników i Niemców, starostów i urzędników króla Piotra, i rozmaitemi rodzajami śmierci wymordowano. Potém Ś. Gerarda, biskupa Chanadyeńskiego wsadzono na wóz i zepchnięto z góry Kerendfeld, a naostatek zabito utopioną w piersiach włocznią. Dwóch zaś innych biskupów, Beszteryka i Budli, z wielu księżmi, klerykami i laikami ukamienowano albo srogiemi umęczono razami – męczenników, dla chwały Jezusa Chrystusa wskazanych na szczęśliwe krwi przelanie. Sam wreszcie Piotr, król Węgierski, opuszczony i z wszelkiej pomocy ludzkiej wyzuty, widząc grożące niebezpieczeństwo, ratować się chciał ucieczką ku Austryi; ale wstrzymany od wysłańców Andrzeja i Lewenty pochlebnemi a zdradliwemi namowy, zboczył do pewnego dworu, gdzie z drużyną swoją zamknięty bronił się mężnie godzącym nań mordercom przez dni trzy. Nakoniec, gdy od mnogich ciosów rycerstwo jego wygi-