zem Węgry pustoszeniem włości. Nie dokonawszy wreszcie zdobycia tej twierdzy, wrócił do Niemiec, otwierała się bowiem nowa wojna z Gotfrydem i Baldwinem.
Nakazał cesarz Henryk i w tym roku pospolite ruszenie przeciw Węgrom i królowi ich Andrzejowi, już-to dla ukarania ich za zniewagę, jakiej dopuścili się przeciw Zbawicielowi naszemu, porzucając wiarę świętą a wracając do bałwochwalstwa; już dla pomszczenia się śmierci Piotra króla Węgierskiego, który był bratem ciotecznym cesarza. Lecz gdy już wyciągnąć miał na wojnę i z wojskiem wkraczać do Węgier, burzących się książąt niespokojności i inne sprawy państwa nie dozwoliły mu osobiście uczestniczyć wyprawie. Bolejąc nad wydarzonemi przeszkodami, nie zaniechał jednakże wojny, ale dowództwo nad zebraném wojskiem poruczywszy Gebhardowi biskupowi Ratysbońskiemu, bratu swemu stryjecznemu, z ogromnemi siły wyprawił go przeciw Węgrom. Sam zaś pozostał w Niemczech, dla przytłumienia zaburzeń wojnami grożących i tém lepszego dopilnowania spraw cesarstwa. Gebhard zaś biskup Ratysboński, wkroczywszy do Węgier, jak mu był cesarz rozkazał, niszczył je rozszerzonemi w wielu stronach łupieztwy i pożogami. Węgrzy nie chcieli przyjąć walnej bitwy, ale schronieni po zamkach, warowniach i innych ukrytych miejscach, dniem i nocą upatrując z zasadzek sposobności, niepokoili wojsko cesarskie, chwytali albo zabijali spiżowników i innych Niemców tu i owdzie po włościach szukających żywności. A tak rzeczony biskup Gebhard, nie dokonawszy żadnego dzieła pamiętnego na tej wyprawie, wrócił z wojskiem cesarskiém do Niemiec.
Henryk cesarz Rzymski, oburzony wielce przeciw Kazimierzowi królowi Polskiemu jątrzącemi podszepty Brzetysława książęcia Czeskiego, jakoby czynnie popierał stronę Andrzeja króla Węgierskiego i knował na cesarza zamachy, sposobić począł wyprawę przeciw Polsce. Ale zapadłszy w wielką słabość, gdy i posłowie Polscy wyprawieni od króla Kazimierza przekonali go, że powody do urazy były fałszywe, złożył gniew i cofnął przygotowania wojenne.