miłował nadewszystko pokój i sprawiedliwość; zewnętrzne zatargi, które często powodem bywają do wojen, w samym zarodzie tłumił i uśmierzał. Pełen żarliwej czci ku Bogu, miłości ku ojczyznie, obrońca wdów i sierot, wspaniały nadawca i uposażyciel kościołów, nieprzyjacielem był łotrów i złodziei. Taką wreszcie pałał gorliwością, tak żywém i miłości pełném pragnieniem wywyższenia i przyodziania chwałą rzeczypospolitej, że dążąc ku temu ciągłą a niezmordowaną pracą i staraniem, królestwo Polskie, ostatecznie prawie skołatane i nachylone do upadku, trwałym spoiwszy węzłem, przywiódł do zupełnego zdrowia i czerstwości, zkąd powszechnie Odnowicielem Polski i zaszczepcą pokoju (instaurator pacificus) nazwany, dotychczas jeszcze to imię zachowuje. Lecz kiedy mniemano, że ledwo połowy domierzał wieku swego i panowania, z przypadłą nań ciężką słabością zbliżył się do kresu ostatniego. Przez miesiąc cały mocując się z śmiercią, gdy widział, że go siły coraz więcej opuszczają, i że wkrótce życie zakończy, zwołał prałatów i znakomitszych panów królestwa do Poznania, gdzie złożony chorobą leżał, i przemówił do nich gładkiemi a obszernemi słowy: „aby się starali jak najbardziej zachować zgodę i sprawiedliwość, a po jego śmierci obrali królem Bolesława, syna jego pierworodnego, który przodkował wiekiem i rozsądkiem.“ Nakoniec przyjąwszy pobożnie ciało Pańskie i inne Sakramenta, religijnie, jak na króla tak wielkiego przystało, umarł w zamku królewskim dnia 28 Listopada w roku panowania 18, życia 44. Zwłoki jego pochowano w kościele katedralnym Poznańskim z należną czcią i wspaniałością, w grobie dziada jego Bolesława I, króla Polskiego, razem z popiołami ojca. Był–to mąż wzrostu wysokiego, postaci urodnej i kształtnej, brody długiej, włosa gęstego, sił zdrowych i czerstwych. Aż do końca życia odznaczał się gorliwą pobożnością i żądzą podźwignienia ojczyzny. A gdy przewidywał, że ostatnia chwila jego nadeszła, Bolesława, najstarszego syna swego, naznaczył, jako się wyżej powiedziało, następcą swoim na królestwo. Gwiazda z miotłą ognistą, o której było mniemanie, że zwiastowała koniec jego życia i panowania, ciągle przez kilka nocy jaśniała na niebie.
Połowcy, tak zwana dzicz pogańska, najechali po nieprzyjacielsku Wszewołoda książęcia Ruskiego Pereasławskiego, a stoczywszy z nim bitwę, pokonali Wszewołoda i jego wojsko dnia 2 Lutego. Po otrzymaném zwycięztwie, z wodzem swoim Szekalem rzucili się na jego księstwo i srodze je spustoszyli. Ta klęska, po raz pierwszy doznana, rozpoczęła pasmo nieszczęść, jakiemi później Połowcy trapili ziemię Ruską.