łoletniego, Salomona, który nie miał więcej nad lat siedm, a któremu zaślubił Zofią, córkę cesarza Henryka; obawiał się bowiem, żeby po jego śmierci korona Węgierska nie dostała się Beli, który dla dzielnych umysłu przymiotów już z dawna pozyskał był podejrzaną królowi przychylność Węgrów. Chcąc przeto zamiar swój przywieśdź do skutku, wyznaczył dzień, i zaprosił brata swego Belę, tudzież prałatów i panów królestwa, aby się zjechali na koronacyą i namaszczenie jego syna Salomona. Gdy więc według nakazu króla Andrzeja w Białogrodzie koronowano i namaszczano syna jego Salomona, a sprawujący obrząd poświęcenia odmawiał z kolei te słowa: „bądź panem braci swoich!“ książę Bela, który na wszystkie szczegóły koronacyi bratanka, dotąd bezprzykładnej, baczną zwracał uwagę, westchnął głęboko, i jął utyskiwać, że koronacya tak przedwczesna przedsięwziętą była na jego sromotę i obelżenie; a nie mogąc utaić ani w twarzy ani w słowach żalu, mówił do panów obecnych, że koronacya bratanka więcej mu przynosiła hańby a niżeli krzywdy. Z obawy zaś, żeby brat jego król Andrzej nie dopuścił się na nim jakiej srogości, pohamowawszy i ukrywszy żal swój, uszedł z największym pośpiechem do Polski, do swego powinowatego Bolesława, króla Polskiego, z żoną, rodziną, majętnością, i wszystkiemi dostatkami swemi, i opowiedział przed Bolesławem królem Polskim, prałatami i radcami jego, jakiej doznał krzywdy i zniewagi od brata swego Andrzeja, prosząc, „aby nie puszczali bezkarnie krzywdy jego i synów, tak blisko z nim spokrewnionych.“ Król Polski Bolesław, przyjąwszy z wielką czcią i uprzejmością książęcia Belę, i ciotkę swoję księżnę, braci swych a ich synów, i hojnie wszystkich opatrzywszy w wszelakie rzeczy potrzebne, kazał im „być dobrej myśli, obiecując, że z szczerą chęcią i całemi siły wspierać ich będzie tak w obecnej jak każdej innej potrzebie.“
Za staraniem Bolesława króla Polskiego, po usunieniu niezgody, która między niektórymi z duchownych wszczęła się była przy wyborze arcybiskupa Krakowskiego, i trwała przez całe dwa lata, Lambert zwany Zulą, mąż uczony i biegły w Piśmie, wyniesiony został na stolicę arcybiskupstwa Krakowskiego przez Mikołaja albo jak inni twierdzą Alexandra II papieża. Ale gdy jakiemś nieszczęściem zaniedbał postarać się o palliusz arcybiskupi, pozbawił przez to kościół Krakowski przywileju i zaszczytu arcybiskupstwa, a uczynił go biskupim i sufragańskim. I odtąd nie zdołał już