Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/314

Ta strona została przepisana.

szczęściu jej przypisać to należy, jako raczej ludzkości i łaskawości, dla której puściwszy w niepamięć wszelkie krzywdy nieprzyjacielskie, książąt wygnańców przygarnęła do swego łona, i żadnej nie okazując im wzgardy i niechęci, hojnych dostarczała zasiłków.

Rok Pański 1062.
Wratysław książę Czeski, urażony o przyjęcie w gościnę brata jego Jaromira, wpada zbrojno do Polski. Wychodzi przeciw niemu król Bolesław: alić dowiedziawszy się o tém książę ucieka, a król w pogoni za nim niszczy orężem krainy Czeskie, i z wielką liczbą jeńców łupy zdobyte uprowadza.

Ucieczka do Polski Jaromira oburzyła i zapaliła gniewem brata jego Wratysława książęcia Czeskiego, okrywając go z jednej strony hańbą i zniewagą, z drugiej nie małe wzniecając podejrzenie. Obawiał się bowiem Wratysław książę Czeski, ażeby brat jego Jaromir, wsparty posiłkami króla Polskiego Bolesława i Polaków, nie najechał Czech po nieprzyjacielsku, i nie podburzył Czechów do wypowiedzenia mu posłuszeństwa. Nie mogąc zaś dosięgnąć zemstą Jaromira za tajemną jego ucieczkę, zwrócił cały gniew swój, tą ucieczką spowodowany, na króla Polskiego Bolesława i Polaków, za to, że Jaromira przyjęli u siebie z czcią i gościnnością. Zebrawszy zatém wszystkie narodu swego siły, uderzył na Polskę, aby się pomścić za przyjęcie brata swojego zbiega, i bez poprzedniego wypowiedzenia wojny, jął szerzyć wszechstronne pożogi i łupiestwa, począwszy od lasów Hercyńskich odgraniczających Polskę od Czech, pustosząc kraj wszystek, który teraz zowie się Szlązkiem. O czém gdy się Bolesław król Polski od swoich dowiedział, porwawszy się do broni, z tłumem raczej zbrojnym niźli porządnie sprawionemi hufcy, wybiegł jak tylko mógł najspieszniej przeciw Wratysławowi, aby pożogi płonącej do koła ojczyzny strumieniami krwi nieprzyjacielskiej przygasić. A gdy dopędził w pewnym lesie Wratysława i Czechów, przebierających się w głębsze części Polski, stawa obozem i każe wojsku nieco użyć wczasu, mając zamiar, równo z świtaniem, po nabraniu nowych sił i wypoczęciu po ciągłych trudach, stoczyć bitwę z nieprzyjacielem: a tymczasem pieszej drużynie, której miał znaczną liczbę, każe na okół w lesie z drzew ściętych porobić zasieki, ażeby nieprzyjaciel zamknięty wycofać się nie zdołał: za pomocą tego podstępu tuszył bez trudności pokonać przeciwnika. Czech, nawzajem, biorąc się na wybiegi, zwłaszcza iż widział, że zwłoka była dlań niebezpieczną, umyślił umknąć z swego stanowiska, przez chytre podejście króla. Posyła więc około