mawszy przysięgę, porywają go do niewoli, a Zasław książę Kijowski osadza go z dwoma synami w więzieniu Kijowskiém.
Po ugodzie z Czechami nastąpiła wojna Pruska. Dzicz ta bowiem nie tylko że wyłamała się z podległości i odmówiła płacenia daniny, ale nadto do krajów Polskich częste czyniła wycieczki. Założywszy zaś zamek, który Polacy nazwali Grodkiem, i osadziwszy go mocną załogą, szerzej i swobodniej bujali najezdnicy, łupili i pustoszyli Polskę. Tą krzywdą Bolesław król Polski słusznie oburzony obległ Grodek. Ale chociaż wiele łożył czasu na jego zdobycie, gdy miejsce to i z przyrodzenia silne i sztuką obwarowane i dzielnie bronione było od Prusaków, rozpoczętego zaniechał oblężenia. Wnet też barbarzyńcy nabrali otuchy; a gdy król Bolesław dalej odstąpił, podbili i shołdowali sobie znaczną część Pomorza, i posuwali się coraz głębiej, ile kroć wieść ich doszła, że król udał się w odleglejsze królestwa strony: a tak zajęli i przywłaszczyli sobie całe prawie Pomorze. Ta niesłychana ich śmiałośc i zuchwalstwo w zagarnieniu ziemi Pomorskiej, tudzież sromota doznana pod Grodkiem, wielce trapiły umysł króla. Przemyślał więc nad tém, jakimby sposobem wywabić można w pole Prusaków, którzy starannie unikali walki, przestając na skrytych i zdradzieckich wycieczkach. Nareszcie wkroczywszy na Pomorze z sprawném i ćwiczoném wojskiem, oczekiwał na przybycie Prusaków bynajmniej nie spodziewających się jego przybycia. Jakoż nadzieja go nie omyliła: z doniesienia bowiem szpiegów dowiedział się, „że barbarzyńcy zebrali się licznemi tłumy i stanęli obozem za rzeką Ossą, która w ów czas była wezbrała; nazajutrz zaś mieli zamiar, przebrnąwszy rzekę, wtargnąć do krajów Polskich, aby je złupić i spustoszyć.“ Król niecierpliwy zwłoki, obawiając się, aby nieprzyjaciele uwiadomieni o jego przybyciu nie pouciekali do zwykłych sobie kryjówek leśnych i bagnistych, prowadzi na nich spiesznie swoje wojsko: a że głębokość rzeki wstrzymywała zapał rycerzy, król rozkazał pierwszym szykom, tak jak były uzbrojone, rzucić się wpław przez wodę, aby innym dodać odwagi. Zaczém gdy wielu obciążonych zbroją tonęło, inni, widząc to, dla uniknienia śmierci zostawiali zbroje na brzegu, a przebywszy rzekę cichym pochodem podsunęli się pod obóz nieprzyjacielski. Król każdego z osobna zagrzewał do boju, z łatwością więc we śnie pogrążonych pokonali Prusaków, i sprawili między nimi taki popłoch, tak okropną rzeź i klęskę, że nieprzyjaciele w małej