Pod on czas umarł Sewerus biskup Praski, który przez całe życie swoje, odkąd dopuścił się był haniebnego i niegodziwego czynu, zezwalając na złupienie kościoła Gnieźnieńskiego, nie przestał kalać się różnego rodzaju występkami i zdrożnościami, których bez sromu wypowiedzieć nie można: książę Wratysław karał go za nie więzieniem i kajdanami, gdyż Bóg sprawiedliwy przepuścił nań tę zemstę za niecne jego postępki. Konrad i Otto książęta Czescy, którzy z łaski Wratysława zwierzchniego książęcia Czech dzierżyli Morawy, posyłają do Polski do brata swojego książęcia Jaromira, żyjącego dotąd świeckim raczej niżeli duchownym obyczajem, ażeby opuściwszy Polskę wrócił do Moraw, gdzie za ich radą i pomocą osięgnąć miał biskupstwo Praskie. On, jakkolwiek z szczodroty króla Polskiego Bolesława we wszystko opływał, używając u niego wielkiej czci i wziętości, i postanowił był na zawsze pozostać mieszkańcem i obywatelem Polskim; wszelako zdjęty żądzą posiadania godności biskupiej, udał się do Bolesława króla Polskiego, a wyłożywszy mu powód do zamierzonego powrotu, uzyskał z łatwością pozwolenie odjazdu do Czech. A nie tylko że król zezwolił na ten odjazd, ale nadto opatrzył go hojnie w pieniądze, konie, odzież i wszelakie rzeczy potrzebne, ażeby wrócił do swoich dostatnio i z okazałością, a nie jako wygnaniec. Aliści gdy przybył do braci swoich Konrada i Ottona do Moraw, odbiera wiadomość, że Wratysław książę Czeski wyniósł na biskupstwo Praskie swego kapłana na dwornego, Lucka rodem Sasa, znakomitego nauką i roztropnością. Jaromir wielce tém zmartwiony chciał natychmiast wracać do Polski, ale bracia jego Konrad i Otto wstrzymali go, chociaż z trudnością, obiecując, iż wybór Lucka unieważnią.
Możeby kto z czytających niniejsze dzieło mógł w myśli swojej powątpiewać, iżby Bolesław król Polski miał być tak dalece łaskawym i wspaniałym dla Jaromira książęcia Czeskiego, tylekroć nieprzyjaznego i jemu