u ludzi głośnej, i odnowienia dawnych granic Polski, naznaczonych przez pradziada słupami w rzekach Suli (Zolawa) i Dnieprze. Bolało go to ciężko, że wszystkie ziemie Ruskie, należne jemu prawem oręża i dziedzictwa po matce, opanowane były przeciw prawu i słuszności przez książąt Ruskich, już-to za zezwoleniem, już za pozorną obojętnością ojca jego króla Kazimierza; o których oddanie acz Bolesław nie raz się upominał, oni jednak odpowiadali, że ich oddać nie myślą. Ściągnąwszy zatém król liczne wojska z całego królestwa, nim wkroczył na ziemię nieprzyjacielską, tak do zgromadzonych zastępów przemówił: „Przodkowie nasi tak byli waleczni, taką oddychali cnotą i dzielnością, że wiele krajów sąsiednich królestwu Polskiemu shołdowali, i granice swego królestwa naznaczyli słupami utkwionemi w rzekach Sali, Ossie i Suli. Jak dalece teraz dziedziny nasze przez domowe zaburzenia i wojny uszczuplono, sami widzicie, kiedy nawet ta Ruś, należąca mi prawem narodów, jako zdobycz oręża, a w znacznej części dziedzictwo moje spadające na mnie z matki i dziada, nie uznaje naszego panowania. Chcąc zatém tę zuchwałość buntowników poskromić, i sam wziąłem się do oręża, i was powołałem do broni. Idźcież więc z odwagą i tém postanowieniem, że nie prędzej zobaczycie żony i dzieci, i tę, którą teraz opuszczamy, wspólną nam ojczyznę, aż gdy Ruś władzy naszej ulegnie.“ Z zapałem i radosnym okrzykiem przyjęło rycerstwo tę mowę królewską, a nazajutrz wkroczył król na ziemię Ruską trzema oddziałami, mając w towarzystwie swojém Zasława książęcia Kijowskiego i jego synów. Przez dni kilkanaście posuwał się naprzód w szyku bojowym, trzymając swe obozy w karności i zabraniając rycerstwu rozbiegania się za grabieżą, w spodziewaniu, że Ruscy książęta wydadzą mu walną bitwę. Naczelne zaś dowództwo nad wojskiem Polskiém sprawował Wszebor wojewoda, którego z dawna już Bolesław król Polski mianował był wodzem najwyższym, i któremu, jako świadomemu rycerskiej sztuki, zwierzał większą część spraw i zamiarów swoich.
Wszesław tymczasem, książę Połocki, który był Zasława wypędził z Kijowa, zebrał nie małe siły z Rusinów, Pieczyngów i Warahów, zamierzając bitwę stoczyć z Bolesławem królem Polskim. Ale pod Białogrodem zaszedłszy królowi drogę, aby mu wzbronić do dalszych krajów Ruskich przystępu, gdy ujrzał potęgę Bolesława króla Polskiego, i poznał, że nierównie słabsze miał siły, upadł na duchu, ani odważył się walczyć z Bolesławem i Polakami. Opuściwszy zatém kryjomo swoje