Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/337

Ta strona została przepisana.

rycerzy, schronił się do Polski, do Bolesława króla Polskiego, zabrawszy z sobą złoto, srebro, naczynia drogie i wszelakie znaczniejszej wartości sprzęty, i częścią złożył je w darze Bolesławowi królowi Polskiemu, częścią rozdał pomiędzy rycerstwo Polskie, prosząc i błagając, aby go Bolesław król Polski przywrócił na stolicę Kijowską.
Dnia 21 Grudnia umarł Światosław książę Czerniechowski, wdzierca na stolicę Kijowską; zwłoki jego przeniesione do Czerniechowa pochowano w kościele Ś. Zbawiciela. Po nim nastąpił na Kijowskie księstwo brat jego Wszewołod. Zostawił zaś syna jedynaka Hleba, który po śmierci Światosława objął księstwo ojcowskie Nowogrodek.

Rok Pański 1073.
Bolesław król Polski po sześciomiesięczném oblężeniu zdobywa zamek Wolin.

Bolesław król Polski, wyprowadziwszy wojska swoje z Przemyśla, gdzie mocną zostawił jednak załogę dla utrzymania krajowców w podległości, ruszył do odleglejszych części Rusi, aby książęcia Zasława przywrócić na stolicę. Zboczył jednakże z drogi, którą sądzono iż pójdzie do Kijowa, i wkroczył do ziemi Chełmskiej i Wołyńskiej, wprzódy zwanej Włodzimierską, dziś po zarzuceniu obu nazwisk przezwanej Łucką. Kraj ten był w owe czasy zamożny i obfity; miał liczne wsie i miasteczka, między któremi atoli nie wiele było warownych, przeto nieprzyjacielowi łatwą nastręczały zdobycz. Ztąd większa ich część dobrowolnie się poddawała; inne, w których stały załogi Ruskie, z niewielką zdobywano pracą. Najgłówniejsze zamki były: Wolin (Wolhin), Włodzimierz i Chełm, wszystkie budowane z drzewa i tramów, na wzgórzach z przyrodzenia wyniosłych, obronne silnemi wojsk Ruskich załogami. Najpierwej zatém Bolesław król Polski kazał łupić i podpalać niektóre wsie i włości, a gdy splądrowano całą okolicę, i z siół pozabierano bydło i rozmaite łupy, pozwolił je rycerstwu przez pachołków odesłać do Polski: potém z wojskiem podstąpiwszy pod zamek Wolin, dniem i nocą nie przestał szturmować, wytężając wszystkie siły na jego zdobycie. Lecz ponieważ Rusini broniący zamku dzielnie się opierali, nie raz tracono nadzieję, aby go wziąć można. I już większa część rycerstwa Polskiego radziła królowi zaniechać oblężenia; on jednak nie dał się do tego żadną miarą nakłonić, obawiając się, aby Rusini przez to odstąpienie większej nie nabrali śmiałości do odporu. Sześć miesięcy w ten sposób wytrzymawszy oblężenie, ulegli wreszcie zwycięzcy, częścią postrachem, częścią powodowani nadzieją położoną w wspaniałości króla, z której Bolesław powszechnie był u nich znany. Wyprawiają więc posłan-