przebaczył mu wszystkie winy, jakich się dopuścił przeciw niemu i biskupowi Janowi, i przywrócił Jaromira do dawnej godności, tak wszelako, że fundacya kościoła Ołomunieckiego została utrwaloną na zawsze.
Na początku lata, gdy Bolesław król Polski gotował się z wojskami swemi wyruszyć z Wołynia dla zdobycia dwóch pozostałych zamków Włodzimierza i Chełma, przybyli posłowie Grzegorza książęcia Włodzimierskiego, który pod ów czas dzierżył te zamki. Stawieni przed radą królewską, proszą: „aby król wojska swoje z ich kraju wyprowadził, zaniechawszy pustoszenia ziem i dobywania zamków; albowiem książę Grzegorz z swemi zamkami i powiatami podlegać chce władzy królewskiej, i poddaje mu się z zaręczeniem, że wszystko cokolwiek rozkaże, wypełni.“ Król Bolesław, aby tém rychlej i swobodniej posunąć się mógł do odleglejszych części Rusi, odpowiedział: „że przełożone sobie warunki pokoju przyjmie, jeżeli dadzą zakładników.“ Na co oni zgodziwszy się i zawarłszy tymczasowe zawieszenie broni, wrócili do swego książęcia i zdali mu poselstwa swego sprawę. Przykrém i zelżywém zdało się Grzegorzowi żądanie zakładników, ale przykrzejszém i dolegliwszém palenie domów i włości: przeto sam Grzegorz osobiście, z drużyną swoich wiernych, przybywszy do króla Bolesława, poddał się jego władzy i zakładników przystawił. Bolesław zaś, nie tylko przyjął łaskawie Grzegorza, ale nadto z hojnemi odesłał upominkami; a potém spiesznym ruszył pochodem ku Kijowu stolicy całej Rusi, widząc, że nie ukończy wojny Ruskiej pokąd Kijowa nie zdobędzie. Książę Wszewołod był pod ów czas między Ruskimi książętami najmożniejszym, tak dla obszerności krajów swoich jak i liczby rycerstwa; on w swej władzy dzierżył ziemię i stolicę Kijowską z innemi przyległemi powiaty. Gdy więc, jako u nich zwyczaj, dowiedział się od szpiegów, że król Polski wojnę mu wydaje i że ją do jego krajów przenosi, powołuje do broni wszystkich swoich poddanych, zaciąga i sprowadza mnogie od sąsiednich książąt posiłki; poczém wielu panów Ruskich i rycerzy, zbiegłych z ziemi Przemyskiej, Wołyńskiej i Chełmskiej, których Bolesław bądź wyparł przemocą, bądź przyjął w poddaństwo, złączywszy się z nim jako ochotnicy, powiększyli jego zastępy. Zachęcony więc książę Wszewołod ich liczbą i nalegającemi głosy, aby niezwłocznie uderzył na