ludzcy jej odbieżeli. Niechaj Wszechmocnością twoją przywrócony do życia rozświeci sprawę kościoła twego świętego, którą niesprawiedliwość ludzka zaćmiła, ażeby obietnice twoje sprawdziły się u wszystkich narodów, a imię twoje wielkie i pełne chwały jaśniało na wieki.“ Gdy wszyscy księża i lud zgromadzony odpowiedzieli: „Amen“, zbliżył się potém do grobu, i dotknąwszy się trupa laską pasterską, rzekł: „W imię Ojca i Syna i Ducha Ś. wstań Piotrze z prochu i wróć do życia, abyś dał świadectwo prawdzie, dla pomnożenia ufności wiernych, a skarcenia i zawstydzenia tych, którzy krzywdzą i znieważają sprawiedliwość.“ Na ten głos rycerz Piotr natychmiast podniosłszy się z grobu, powstał, i pierwszy dał między nami świadectwo świętości i cnót Stanisława. Mąż Boży Stanisław, podawszy mu rękę, wśród osłupienia wszystkiego ludu, uwielbiającego wielkim głosem łaskę i Wszechmocność Boga, wyprowadził go z grobu, a potém stawiwszy przed królem Polskim Bolesławem, zasiadającym z panami na tronie: „Otóż, rzekł, według obietnicy uczynionej w zgromadzeniu waszém, stawiam wam w obec rycerza Piotra, i prowadzę wskrzeszonego, nie moją ale Wszechmocną Boga władzą, jako najpewniejszego świadka w sprawie o wieś Piotrawin i jej wieczystą sprzedaż, będąc niewinnie oskarżonym. On usunie wszystkie zarzuty; osoba jego prawie wszystkim znana, bowiem przed trzema laty obcował z wami. Nie miejcie go za marę zwodniczą; a ktoby z was nie wierzył, niechaj się go dotknie, a przekona się, że odzyskał ciało i kości.“ Cud tak niesłychany ujrzawszy Bolesław, panowie i wszystko rycerstwo, nie tylko zdumieli się ale prawie potracili zmysły, tak iż nie śmieli nic mówić ani czynić zapytania. Sam dopiero rycerz Piotr, wskrzeszony przez męża świętego, przerwawszy milczenie rzekł: „Oto ja mocą Bożą i modlitwami tego męża świętego, Stanisława biskupa Krakowskiego, wskrzeszony z grobu, zaświadczam i zeznaję głośno i wyraźnie przed twoim królu sądem, iż Piotrawin, moje niegdyś po ojcu dziedzictwo, sprzedałem świętemu mężowi Stanisławowi biskupowi i kościołowi Krakowskiemu, prawem wieczystém i nieodwołalném; zapłatę umówioną między mną a mężem tym świętym rzetelnie odebrałem; zaczém krewni i powinowaci moi nie mają do niej żadnego prawa, ani mienić jej mogą swoją spuścizną; jakoż napastowali męża świętego niesłusznie i bezbożnie o jego własność.“ A obróciwszy się do swych potomków i krewnych, którzy oskarżali biskupa, i do tych, którzy lękali się wydać za nim świadectwa, rzekł: „Jaka zuchwałość wasza i szaleństwo, aby oszczerstwem i przemilczeniem prawdy tak ciężkiej dopuścić się zbrodni? Zaprawdę powiadam wam, że was czekają za nię srogie kary i męki, jeśli należytej nie uczynicie pokuty.“ Gdy jedni i drudzy milczeniem przyznali się do winy, biskup Stanisław stanowczym króla i radnych panów wyrokiem pokonał swoich przeciwników, a dowiódłszy
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/343
Ta strona została przepisana.