Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/345

Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1075.
Bolesław król Polski zdobywa powtórnie Kijów i Ruś do daniny przymusza.

Bolesław król Polski, przepędziwszy całą zimę i część wiosny u siebie w domu, z potężniejszém niż wprzódy wojskiem, złożoném z hufców konnych i pieszych, szybkim krokiem pociągnął na Ruś, a podstąpiwszy pod miasto stołeczne Kijów, ścisnął je do koła oblężeniem. Ale że Rusini częste z zamku czynili do obozu jego wycieczki, i po takich z obu stron harcach coraz żwawiej się ścierano, nie raz całe wojsko królewskie jakby do walnej bitwy stawało pod bronią, zmuszone dawać pomoc swoim, których Rusini niekiedy strzałami z daleka rażącemi w tył zapędzali. Nakoniec miastu począł mocno głód dojmować; a gdy i wycieczki nieprzyjacielskie poniekąd ustawały, król podsunął obóz swój ku miastu; dowiedziawszy się zaś od zbiegów, że brak żywności doskwiera mieszkańcom stolicy i rycerstwu, obsaczył wszystkie drogi, ażeby oblężonym z nikąd nie dopuścić dowozu, czego i sam przestrzegał, i wojsku pilnować zalecił, zobowięzując je już-to groźbą już obietnicami do wzbraniania wszelakiego z żywnością przystępu. Był bowiem Bolesław król Polski tak we wszystkiém sprężysty, że nie tylko główmemi sprawami ale i najdrobniejszym nawet zajmował się szczegółem: a lubo rycerstwu i naczelnikom wydawał rozkazy tyczące się wojny i oblężenia, sam przecież, nim wojsko ruchy rozpoczęło, częstokroć je wykonywał. Zwiedzając straże osobiście, napominając i karcąc niedbałych, sprawił, że rycerstwo obawiając się w każdej chwili przybycia króla, nigdy nie stygło w baczności i gotowości. Przytém obszerność równin, otaczających miasto do koła, tak iż wzrok po nich bujający jakby po morzu nie mógł dosięgnąć ich końca, dogodną była wielce zamiarowi króla, ponieważ za dnia dostrzedz można było z daleka wszelką dostawę. Miasto wreszcie Kijów, pod ów czas bardzo rozległe, otwarte wszechstronnie mnogością ulic szerokich, z których żadna nie była jak należy murem osłoniona ani obwarowana, łatwą wojsku nastręczało zdobycz, zwłaszcza że obrońcy jego, długiém oblężeniem i czuwaniem ustawiczném byli znużeni, a Polacy strzegący bacznie dróg wszystkich, i odcinający dowóz wszelakiej żywności, sprowadzili na miasto głód okropny, od którego mnóstwo ludzi codzień ginęło. Połączyła się z nim i morowa zaraza, rozszerzona już nie tylko między możniejszemi mieszkańcy, ale nawet między rycerstwem. Jedni zatém i drudzy w obawie, aby się nie dostali żywcem w ręce Bolesława i Polaków, wyprawili nareszcie poselstwo do króla Bolesława celem umówienia się o poddanie miasta. Gdy posłowie żądali tylko „ażeby dla zwyciężonych łaskawym okazał się zwycięzcą, a przebaczył miastu