i kobietami; a skoroby kto jawnie przewinił, iżby winę jego kładł na szalę sprawiedliwości, i przedewszystkiém na to miał baczenie, iżby nie zdawał się więcej powodowany gniewem niż sprawiedliwością; aby poddanych nie uciemiężał nakazywaniem przewozów, które po polsku zowią podwodami, tudzież stacyj, danin i podatków, pamiętając na to, że skargi płaczących na zbyteczny ucisk dojdą do Majestatu Boga i wywołają jego pomstę.“ Dodał, „że, jeśli szczerém sercem do Boga się nawróci, czyniąc pokutę w pokorze i skrusze, snadno mu Bóg przebaczy jego przestępstwa i grzechy, jakkolwiek bezecne i sprosne.“ Widząc jednakże mąż Boży Stanisław, biskup Krakowski, że król Bolesław przestrogi jego lekceważył i jak plewę z pogardą odmiatał, przybrawszy niektórych panów surowiej napominał króla: „ażeby poprawił swój żywot, a wyrzekł się swych nałogów sromotnych; aby obywateli i poddanych nie ciemiężył i nie zabijał: inaczej, Bóg jego złościami obrażony, który za podobne zbrodnie zatracił niegdyś powodzią pięć królestw, jak nie tylko pobożnie wierzyć i z powieści słyszeć, ale nawet udawszy się w one miejsca naocznie przekonać się można, nie ścierpi takiej zgrozy, i jeżeli go obrażać nie przestanie, zagładzi go wiecznie wraz z potomstwem.“ Groził mu: „że rodzinę jego pozbawi godności królewskiej.“ Co przepowiadając z znaków nieomylnych, dodał: „że jako biskup i namiestnik Boga, nie zaniedba swojej powinności, lecz rózgą kościelną, którą z łaski Bożej piastował jako następca Apostołów, całą siłą karcić będzie jego występki i zdrożności.“ Nie wzruszyło Bolesława króla Polskiego napomnienie to zbawienne Stanisława biskupa Krakowskiego, acz pochodziło z najszczerszej miłości i żarliwej cnoty; takim owszem przeciw mężowi świętemu, który przepowiadał jemu i potomstwu jego zgubę, zapalił się gniewem, że biskupa wychodzącego z pałacu, w którym się to działo, lżył i znieważał, groźném wejrzeniem i gniewnemi słowy zapowiadając, że tej zuchwałości, jakiej się przeciw niemu dopuścił, pomści się surowo. Panowie zaś nie śmieli go od tych zniewag bronić, aby król większej jeszcze nie użył nań srogości: tak się był zawziął na zgubę męża świętego, za to że mu przychylnie radził.
Papież Alexander II, przesiedziawszy na stolicy lat jedenaście, miesięcy sześć i dni dwadzieścia pięć, umarł w Rzymie. W jego miejsce nastąpił Hildebrand, Toskańczyk, rodem z Sienny, dla życia chwa-