ale wierzaj mi, że ten Bóg, który zwłacza karę tobie naznaczoną, im później tém srożej cię nią dosięże. Jeśli przeto masz jakie baczenie, jeśli nie zabyłeś jeszcze do reszty rozsądku, nim zemsta Boża wymierzy na ciebie łuk zasłużonej kary, usłuchaj ojcowskich rad moich i przestróg, a wyrzekając się zbrodni i sromotnych uczynków twoich, staraj się przebłagać Najwyższego, który cię obdarzył taką godnością i władzą, wyniósł na stolicę królewską, zaszczycił świetnemi zwycięztwy nad tylu narodami, i tak liczne a niezasłużone zlał na ciebie dobrodziejstwa. A bylebyś porzucił twe nieprawości i czynił pokutę, dostąpisz przebaczenia wszelakiej winy i niecnoty.“ Na tak ojcowskie i miłości pełne upomnienia, na słowa tak zbawienne, król nic nie odpowiedziawszy, zżymający się i niecierpliwy, jął odgrażać słowy i rękoma mężowi Bożemu, a trzęsąc się z wściekłości i oburzenia wybiegł z kościoła i udał się do zamku królewskiego, przyległego kościołowi; poczém myśl wszystkę i usiłowania zwrócił ku zagładzie męża świętego. A lubo wielu panów duchownych i świeckich odwodziło go od tego zamiaru, on jednak trwał zawzięcie w swém nieszczęśliwém postanowieniu. Mimo znanej jego srogości, nikt przecież nie przypuszczał, aby mógł posunąć się aż do morderstwa. Tymczasem zuchwalstwo i szał nierozważny tak dalece go zaślepił, że w dzikiém uniesieniu, sam już nie władając sobą, puścił wodze swej bezprzykładnej i zwierzęcej prawie srogości.
Dnia 8 Maja, który przypadał wtedy we czwartek, Stanisław biskup Krakowski, chcąc wedle zwyczaju odprawić Chrystusowi ofiarę, udał się ze mszą do kościoła Ś. Michała i wszystkich Aniołów na Skałce, aby pomodlić się za grzechy króla i ludu (obawiał się bowiem, iżby to nabożeństwo, gdyby je odprawiał w wielkim kościele, wnijściem króla Bolesława nie było przerwane). Kościół ów, pod te czasy otoczony polem równém i szerokiém, stał na wyniosłej opoce, jak go i teraz widzimy, a będąc ze wszystkich stron widocznym, łatwo zdradził męża świętego przed królem Bolesławem, który wywiadywał się ustawicznie przez szpiegów, gdzie się znajdował Stanisław biskup Krakowski, pragnąc w dniu owym nasycić okrucieństwo swoje. Porwawszy więc miecz, i rozkazawszy pójść za sobą liczniejszej