Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/361

Ta strona została przepisana.

Córki, i syna niejako w wnętrznościach Matki. A tak maże i zaciera wszystkie swoje zaszczyty dawną rycerstwa cnotą nabyte; chwałę przemienia na hańbę, chlubę i zacność na obelżenie, i przez tę jednę zbrodnią siebie i potomstwo swoje na wieczną wskazuje sromotę.

Rycerze trzech rodów szlacheckich rozsiekali zwłoki martwe Ś. Stanisława, których części król każe po różnych miejscach porozrzucać na pastwę dzikiemu ptastwu i zwierzowi.

Ale i rycerze trzech domów i herbów (Podkowę z krzyżem, tudzież Strzemię, i rzekę Szreniawę z krzyżem, a w szczepie od nich pochodnim samą rzekę bez krzyża za godło mający, którzy się zowią Drużyna, a których potomkowie i dziedzice do dziś dnia w Polsce istnieją), chociaż po trzy kroć doznali nad sobą cudownej władzy niebios, nie wahali się przecież uczestnictwa w zbrodni po dokonaném już przez króla morderstwie; a chcąc niejako zatrzeć ohydę poprzedniego niemęztwa, które im król wymawiał, rzucili się z mieczami i kordami na ciało męża świętego, obalające się na ziemię z zgruchotaną od ciosu królewskiego czaszką. A tak ci, którzy wstrzymani mocą Boską nie zdołali pastwić się nad żywym, wywarli swoję srogość na martwe zwłoki, zadając mu na wyścigi niezliczone razy, w obec przypatrującego się takiej zbrodni króla, u którego ten zdawał się na większą zasługiwać łaskę, kto lepiej Świętego ugodził. Tym sposobem ciało święte rozsiekali na tysiączne cząstki, jakby mścić się chcieli na każdym z osobna członku, i tylu śmierciami ukarać męża Bożego, ile razów nań wymierzyli. A król Bolesław, zwykłą miotany wściekłością, nie nasyciwszy się ani srogą śmiercią, ani sroższém pastwieniem się nad zabitym, kazał poćwiertowane ciało rozrzucić po różnych, nawet oddaleńszych miejcach, i wydać je na pożarcie zwierzętom drapieżnym, psom, sępom, krukom i innemu krwiożerczemu ptastwu, aby zagładzić na ziemi pamięć tego, którego żywot już zagładził. Żołnierze natychmiast i w obec króla spełniając jego rozkazy, porozrzucali do koła części zwłok Świętego, i jakby dokonali czynu jakiegoś bohaterstwa, zbryzgani krwią Męczennika, wrócili z królem Bolesławem na dwór królewski. Dusza zaś błogosławiona Ś. Stanisława biskupa Krakowskiego, oswobodzona z ciała tylu razami i kaźniami, za szczególną zasługę męczeństwa, uniosła się do trwałych i wiekuistych siedlisk, ku jasnemu oglądaniu Trójcy Przenajświętszej, i pozyskaniu miejsca między pierwszego rzędu Męczennikami, przyjęta przez usługujące jej chóry Anielskie, i powitana od Patryarchów, Proroków, Apostołów, Męczenników, Wyznawców, Dziewic świętych, i wszystkie Duchy błogosławione, które już wiecznego używały żywota. A to