działo się za rządów papieża Grzegorza VII. Przesławne zaś męża Bożego Stanisława męczeństwo, dokonane mieczem króla bezbożnego, udowodniło świętość Bożego Wybrańca jawnemi i zadziwiającemi cudami, które odtąd poczęły go wsławiać, niezatarte żadnym ludzkim wybiegiem i chytrością.
Nazajutrz po zabiciu Stanisława męża świętego, kiedy Bolesław król Polski i jego rycerze, uczestnicy zbrodni popełnionej na świętym biskupie, tudzież inni pochwalający ich czyn niegodziwy, mniemali, że ciało święte, które posiekali na sztuki i rozrzucili, pożarte i zzobane było od zwierząt i dzikiego ptastwa: ujrzano cztery orły niezwykłej postaci i wielkości z czterech stron świata zlatujące, które krążąc w górze ponad miejscem męczeństwa, gdzie leżały szczątki męża świętego, odpędzały od nich z osobliwszą troskliwością sępy, kruki i inne zwierzęta. Nadto, niektóre osoby pobożne i bogobojne widziały w nocy po zabiciu świętego Męczennika światło niebieskie cudownej jasności spuszczające się na szczątki jego ciała, które zachowały ich blask aż do świtu dnia następnego, i tyle jaśniało świateł niebieskich po różnych miejscach, ile było części rozrzuconych. A tak, Najwyższy cudem oczywistym okazywał, że bohatera swego Stanisława tylu uwieńczył promieniami chwały, ile srogość gwałtownika w swej dzikiej zemście zadała mu ciosów śmiertelnych. Gdy w ciągu dwóch dni cuda te rozgłosiły się nie tylko przez krążące wieści, ale i przez powszechne o nich przekonanie, zkąd zaczęto podziwiać je i wysławiać: niektórzy ojcowie pobożni kościoła Krakowskiego, prałaci i kanonicy, ośmielili się zająć zebraniem i pochowaniem uczciwém cząstek świętego ciała. Bynajmniej więc nie ustraszeni srogością króla, który wiedzieli jak przeciwny był pogrzebaniu ciała Ś. Stanisława, gdy chcąc temu przeszkodzić i zapobiedz, kazał rozrzucić jego członki; przybywszy na miejsce męczeństwa, pozbierali starannie części ciała po różnych miejscach rozrzucone i aż do ich przybycia od orłów troskliwie strzeżone; a z troskliwością wielką pospajawszy członki rozszarpane, które bieliły się i rumieniły na podobieństwo lilij i róż, i część z częścią, od której zdawały się odcięte, w należytym porządku i składzie połączywszy, złożyli ciało posiekane. Rzecz cudowna i do uwierzenia trudna! ale dla Twórcy niebios, nagradzającego wiekuistą łaską swych bohaterskich męczenników, wielce łatwa. Zaledwo skończyli układanie członków, gdy ujrzeli nagle ciało święte we wszystkich częściach jak najmo-