Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/366

Ta strona została przepisana.

strony wielu rycerzy poległo, Henryk odniósł zwycięztwo, a Rudolf z placu bitwy umknął, ale nie zrażony bynajmniej powtórną klęską, sposobił się po trzeci raz do wojny.

Rok Pański 1080.
Bolesław król Polski, acz od papieża tronu pozbawiony, nie składał jednak władzy królewskiej, a na Ś. Stanisława, którego zamordował, rozliczne rzucał potwarze. Potém dopiero widząc, że tamtego świętość od wszystkich była uznana, on zaś tak u swoich jako i obcych stał się celem pogardy, żałować począł swego czynu.

Lubo król Polski Bolesław z wyroku i rozporządzenia papieża Grzegorza VII, za zbrodnię popełnioną na mężu świętym, odsądzony został od władzy i dostojności królewskiej, a poddani jego tymże wyrokiem Apostolskim uwolnieni od podległości i posłuszeństwa królowi; przecież Bolesław nie przestał uważać się za króla i przymuszał wszystkich do słuchania swoich rozkazów: wyrzekał, że i on i królestwo jego niesłusznym pokrzywdzone zostało wyrokiem, i że za zgładzenie jednego szalonego biskupa i zuchwalca, który śmierć poniósł z własnej winy, nie godziło się obciążać ich tylu karami. Nie szczędził przytém, wraz z rycerzami którzy uczestniczyli jego zbrodni i sprzyjali jego zamiarom, najzelżywszych zniewag mężowi Bożemu; i chcąc w obec ciemnego gminu prostaków zmniejszyć zbrodnię przez siebie popełnioną, nie sromał się w częstych z nimi rozmowach szarpać słowy świętego biskupa, mieniąc go nie Ojcem duchownym ale ojcem dzieciom, nie pasterzem ale wszetecznikiem, nie zwierzchnikiem duchownym ale ciemiężcą, nie biskupem ale zbiorcą bogactw i łakomcem, nie dozorcą ale katem, nie do serc sięgającym, ale (czego wymówić się nawet nie godzi) do podołków, i że dla utajenia swoich zdrożności, innym wodze swawoli rozpuszczał. Chociaż jednak temi i innemi potwarzami znieważał męża Bożego, nie zdołał jednak przyćmić jego świętości, zwłaszcza w przekonaniu tych, którzy znali jego życie i obyczaje. Broniły go skutecznie od tych obelg i zarzutów światła niebieskie często spuszczające się na grób męża świętego, które pobożni ludzie widywali, niemniej choroby i kalectwa odpędzane za wezwaniem jego imienia. Sam nawet Bolesław, spowodowany częstemi pogłoskami o owych światłach niebieskich, spuszczających się na grób męża świętego, chcąc się przekonać czy były prawdziwe albo zmyślone, wychodził na wieżę zamku Krakowskiego; a zobaczywszy wyraźnie promienie z nieba zstępujące i oddające cześć ciału świętemu, nie tylko przestał obelgami