mojego, trzeba mi będzie wojnę toczyć z Światopełkiem, synem Zasława“, była to bowiem ojca jego stolica. A po takich rozmysłach wyprawił posłów po Światopełka, którego sprowadziwszy ustąpił mu stolicy Kijowskiej, sam zaś przeniósł się do Czerniechowa, a brat jego Rościsław do Pereasławia. Przybył Światopełk w oktawie świąt Wielkanocnych do Kijowa, gdzie przyjęty ze czcią od Kijowian niosących mu na powitanie podarki, osiadł zaraz na stolicy ojca i stryja swego.
Władysław książę Polski, poczytując to za hańbę sobie, domowi swemu i rodzinie, iżby bratanek jego Mieczysław, syn brata jego Bolesława króla Polskiego, zabójcy Ś. Stanisława, tułał się jak wygnaniec za granicą, wyprawił posłów do Węgier, do męża świętego Władysława, celem sprowadzenia do Polski nie tylko rzeczonego bratanka Mieczysława, ale i innych rycerzy przebywających z nim razem na wygnaniu. Książę Mieczysław, który już od lat dwóch po oddaleniu się ojca przesiadywał u wuja swego, świętego męża Władysława, króla Węgierskiego, przymiotami swemi, tak wrodzonemi jak i nabytemi, taką był zaskarbił sobie łaskę i przychylność Ś. Władysława i braci jego Geizy i Lamberta, że jak syn własny chowany był w domu królewskim. Urodną przytém postacią i krzepkiemi siły tak dalece przewyższał nie tylko rówienników, ale i starszych od siebie Polaków i Węgrów, że u wszystkich zjednał sobie miłość i uwielbienie, i kędy tylko się obrócił, wszędzie znajdował serca dla siebie przychylne i wylane. Ale wszystkie te, tak ściśle z Węgrami wiążące go węzły, przemogła wrodzona i silniejsza nad nie miłość kraju, żądza wrócenia do ojczyzny. Skoro zatém posłowie stryja jego Władysława książęcia Polskiego przybyli w celu zabrania go i odprowadzenia do Polski, natychmiast porzuciwszy społeczeństwo Węgrów, połączył się z posłami, i jął usilnemi prośby nalegać na wuja i wychowawcę swego Władysława króla Węgierskiego, któremu go był ojciec Bolesław poruczył, i który aż do tej chwili najtroskliwiej nad nim czuwał, aby z tąż samą dlań przychylnością zezwolił na jego odjazd. A lubo Władysławowi przykro było rozłączać się z młodzieńcem podziwienia godnych cnót i zdolności, a zwłaszcza tak blisko z sobą spokrewnionym, przecież zważywszy, jak gorąco pragnął powrotu, odesłał go do stryja Władysława książęcia Polskiego, opatrzywszy go końmi, rynsztunkiem wojennym, szatami i klejno-