Ale Władysław książę Polski zaniedbał i umyślnie nawet omieszkał starać się o kanonizacyą Świętego Stanisława, chociaż widział, jak wielkiemi jaśniał cudami; pokrywał raczej milczeniem dzieła Męża Bożego, ażeby sobie i domowi swemu oszczędził sromoty, którąby przy kanonizacyi trzeba było odświeżyć, wspominając ohydny czyn Bolesława.
W kilka dni po tém przeniesieniu umarł królewic Mieczysław, syn Bolesława króla Polskiego, zabójcy Ś. Stanisława, nie zostawiwszy żadnego potomstwa z żony, którą był od roku poślubił. A tak, z nim wygasł ród króla Polskiego Bolesława zabójcy, aby się spełniło proroctwo świętego męża Stanisława, który trwającemu w zbrodni zapowiedział bezdzietność i zatracenie jego plemienia. Pochłoniony cieniami nagłej i niespodziewanej śmierci, krótkiego życia swego innej nie zostawił pamiątki prócz nauki: iż młodzieniec w kwiecie wieku nie jest pewniejszym życia, niż sędziwy i latami pochylony starzec. Niektórzy dziejopisarze twierdzą, że wspomniany Mieczysław był otruty przez zawistnych sobie panów Polskich, mianowicie tych, za których wpływem i podżeganiem, jak nie tajno było, Bolesław król Polski ustąpić musiał na wygnanie. Albowiem, gdy nad wiek swój wyższemi celował umysłu przymiotami i szczodrotą wspaniałą, równie jak dzielnością i pochopnością do spraw rycerskich, a uprzejmą dla wszystkich przystępnością, zdawał się ojca swego wyobrażać, owi niepoczciwi panowie, obawiając się, aby kiedyś w dojrzalszym wieku nie chciał pomścić się za krzywdy ojca, mieli zdradziecko podstawić mu truciznę, od której nie on sam tylko, ale i niektórzy z jego przyjacioł i domowników, bądź do razu zginęli, bądź długiej nabawieni choroby nędzne prowadzili życie. Chodziły też i takie wieści, że Władysław stryj miał go był w podejrzeniu, jakoby zamyślał o przywłaszczeniu sobie rządów, i że wiedząc o wzrastającej ku niemu w całym narodzie przychylności, tém obojętniej patrzał na jego zgon, i nie kwapił się by najmniej z ukaraniem tych, którzy mu śmierć przyspieszyli. Ale któż bacząc rzeczy roztropnie mógłby wątpić, że zgon książęcia Mieczysława, tak żałosny i opłakany, był dziełem Boskiej sprawiedliwości, karzącej zbrodnie aż do czwartego pokolenia, i wymierzającej pomstę na synu, której nie spełniła do reszty na ojcu występnym? że za zbrodnią przeciw Stanisławowi mężowi Bożemu popełnioną, nie dozwolił mu umrzeć śmiercią przyrodzoną i zaszczytną, ale dopuścił nań zagłady przedwczesnej, morderczej i niesławnej, za