lacy odmówili. Szczęśliwém zdarzeniem napotkał w drodze oddział Połowców pod wodzem Boniakiem, poprowadził ich zatém na pomoc Wołodarowi i zamkniętym od Węgrów oblężeńcom w Przemyślu. Stanąwszy obozem niedaleko Przemyśla Boniak wódz Połowców, wstał o północy i udał się do pobliskich zarośli i lasów, kędy zawył na wilki, a gdy wilki ozwały się wzajemném wyciem i zbiegły, Boniak wrócił do swoich i kazał im chwytać za broń, upewniając ich z pomyślnej wróżby t. j. wycia wilków o zwycięztwie. Zaraz więc nazajutrz podzielił wojsko swoje na trzy części, i jednym zastępem uderzył na obóz Węgierski, zostawiwszy resztę sił w odwodzie. Ten za pierwszém natarciem, namówiony przez wodza Boniaka, udał się zwyciężonym i pierzchnął, a wojsko Węgierskie uwierzywszy w jego porażkę, zapędziło się za nim zbyt daleko w pogoni. Wtedy dopiero Boniak z książętami Ruskiemi i Połowieckiemi i odwodowym oddziałem Połowców wpadł z tyłu na Węgrów i pobił ich na głowę. Wielu z Węgrów poległo lub utonęło w rzece Wiar, inni rozpierzchli się po lasach i górach, gdzie od Rusinów i Połowców przez dwa dni ścigani, częścią wyginęli częścią dostali się w niewolą; między nimi jeden biskup Węgierski, nazwiskiem Kupran, z wielu znakomitemi rycerzami legł zabity. Książę Koloman uszedł niebezpieczeństwa, ale cztery tysiące Węgrów w pierwszym dniu, drugie tyle zginąć miało w następnym. Rusini i Połowcy zdobyli obóz Węgierski; Jarosław syn Światopełka z małym pocztem umknąwszy schronił się do Polaków stojących w Brześciu, gdy między Węgrami nie sądził się w ów czas bezpiecznym. Książę zaś Dawid po tém zwycięztwie nabrawszy otuchy, poszedł odzyskać swój zamek Włodzimierski i obsaczył go swojém wojskiem. Tam gdy między oblegającemi i oblężonemi częste zachodziły utarczki, Mścisław syn Światopełka, któremu był ojciec obronę zamku Włodzimirskiego powierzył, wypuszczając z twierdzy strzałę na nieprzyjaciela, sam ugodzony strzałą niżej szczęki, zginął. O którego śmierci przez cztery dni tajonej gdy się piątego dnia dowiedziano, oblężeńcy postanowili zamek poddać Dawidowi, i głodem dłużej się już nie niszczyć. Obawiając się jednak, aby Światopełk nie karał ich za to surowo, wyprawili do niego gońców z doniesieniem, w jak wielkiém zostawali niebezpieczeństwie z przyczyny zgonu syna jego Mścisława i braku potrzebnej żywności, oświadczając, że zamek nieprzyjaciołom poddadzą, jeżeli im spiesznej nie przyśle pomocy. Światopełk dowiedziawszy się o ich niebezpieczeństwie, posyła im na odsiecz wojewodę i wodza swego Putatę. Ten przybył z wojskiem pod Włodzimierz w towarzystwie Świętosza, syna innego książęcia Dawida, który zobowiązał się zawiadomić wcześnie Dawida o wszystkiém co się działo w obozie Światopełka; a stanąwszy z wojskiem blisko zamku, drugiego
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/404
Ta strona została przepisana.