Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/410

Ta strona została przepisana.

nia zdradziecko ojczyzny w ręce Czechów, których chytrość i nienawiść ku narodowi Polskiemu jako bliżsi sąsiedzi dobrze znali, ale z słusznych pobudek przyjęli do swego społeczeństwa i miasta Zbigniewa, pobocznego syna książęcia, a z nim wychodźców i wygnańców Polskich; nie iżby po nieprzyjacielsku knowali przeciw książęciu i ojczyznie zamachy, ale żeby w powszechnej nawałności, którą wzburzył Sieciech, nie byli zmuszeni z ohydą kraju i imienia Polskiego żebrać wsparcia u obcych; że nie wyłamują się bynajmniej z wierności i posłuszeństwa swemu książęciu Władysławowi i synowi jego przesławnemu Bolesławowi; lecz nie mogą dłużej znosić pychy i przewrotności Sieciecha, który nieprawością swoją czyni zakałę rządom i sprawom swego książęcia, i nadal lękać się każe swego gorszącego wpływu.“ Chciał poseł książęcy, jak mu rozkazano, obszernemi słowy uniewinniać sprawy Sieciecha, ale lud z nienawiści ku niemu taką uniósł się zapalczywością, że byłby onego posła ubił na miejscu, bo już porwał się do kamieni, gdyby starosta Magnus z znakomitszemi panami nie byli się za nim wstawili.

Władysław książę Polski karci zuchwalstwo zbiegów, a wodza ich Zbigniewa, swego pobocznego syna, chwyta i osadza w więzieniu.

Gdy za powrotem z Wrocławia oznajmił poseł książęciu rzecz całą, jakiego doznał obejścia i jaką dał odpowiedź starosta Magnus, panowie i pospólstwo; Władysław, lubo obciążony już laty, trudami wojennemi i domowemi złamany, zachowujący jednak w słabém ciele umysł czerstwy i silny, uznawszy, iż nie należało bynajmniej tracić czasu, wziął się natychmiast do oręża, i powołał rycerstwo na wyprawę, aby szerzące się coraz więcej powstanie wygnańców i zbiegów stanowczym ciosem potłumić. Zostawiwszy potém syna Bolesława w Krakowie, wyruszył do Wrocławia. Wszystkie w okolicy tego miasta zamki i warownie i ich załogi pospieszyły zaraz na wyścigi z oświadczeniem książęciu swemu Władysławowi wierności i posłuszeństwa. A gdy książę zbliżał się do Wrocławia, wyszedł przeciw niemu biskup Wrocławski Żyrosław na czele całego duchowieństwa, urzędników i zebranego tłumu wszystkich stanów, witając go jako prawego książęcia, dziedzica i pana, i z uczciwością należną wprowadził do miasta. Otwarto razem i bramy zamku, który zajmował starosta Magnus; zaczém wszedł do niego książę Władysław z całém rycerstwem swojém, od tegoż starosty przyjęty z największą czcią i pokorą. Zbigniew i połączeni z nim zbiegowie i wygnańcy, obawiając się nie tak Władysława książęcia, którego znali łaskawe i skłonne do litości serce, jako raczej srogości i zemsty