Pomorzanie, naród niespokojny, a gotowy zawsze do napaści na Polskę, aczkolwiek dawniejsze nie powiodły im się wycieczki, nowemi przecież poczęli nań godzić ciosy. Zebrawszy wojska konne i piesze, podstąpili pod zamek Santok, który naprzód zdradą i przemysłem, a gdy ich nadzieja zawiodła, jawną siłą i przemocą zdobyć usiłowali. Bezskutecznemi okazały się obadwa środki, albowiem Santok, uważany niejako za port i wrota królestwa Polskiego, osadzony był silną rycerstwa załogą, a obok tej obronności miał jeszcze inne ubezpieczenie w samém położeniu miejsca. Nie zrażeni jednak Pomorzanie takowém niepowodzeniem, wybudowali naprzeciw tego zamku, (czego im Polacy z swej warowni wzbronić nie zdołali) drugi zamek z balów dębowych i innych materyałów, jakich im samo miejsce dostarczyło, i umocnili go wałami i wądołami, a to w takiej bliskości, że w obu zamkach rozmawiający wzajemnie słyszeć się mogli. Nader wiele obiecywali sobie Pomorzanie z opanowania tak ważnej u Polaków twierdzy, z której snadno było im w każdym czasie czynić wycieczki i najazdy na Polskę. O tak nie bezpiecznym zamachu dowiedziawszy się książę Władysław, rozkazał Zbigniewowi, do którego dzielnicy ta część królestwa należała, aby wziąwszy się do oręża pospieszył przeciw Pomorzanom, twierdzę nowo przez nich zbudowaną zburzył, i załodze oblężonej w Santoku czémprędzej podesłał posiłki. Wyszedł Zbigniew dla wypełnienia rozkazów ojca z wojskiem wprawdzie dostateczném, ale nie sprawił się z taką jak należało gorliwością, i nic nie dokazawszy powrócił, przez co upadli na sercu oblężeni w Santoku, a Pomorzanie hardo głowy podnieśli. Posłyszawszy o tém książę Bolesław, prawy syn książęcia Władysława, młodzieniec dzielnego umysłu i doświadczonej już w bojach odwagi, pobiegł tam acz z małym pocztem, aby zatrzeć niesławę brata swego, a oblężeńcom Santockim i ojczyznie spiesznej udzielić pomocy. Jakoż mimo szczupłe siły wielkich wkrótce dokazał rzeczy. Gdy bowiem Pomorzanie, widząc tak nieliczne wojsko, wysunęli się przeciw niemu, jedném natarciem pogromił ich i rozproszonych gnał aż do samych bram twierdzy, tak iż za uciekającemi o mało nie wpadł do zamku. Potém zburzywszy, a w części podpaliwszy most wystawiony przez Pomorzan, ścisnął wzajemnie oblężeniem i zatrwożył nieprzyjacioł, którzy niedawno zamek Polski oblegali. Dzielność tę i zapał Bolesława, nieletniego jeszcze
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/420
Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1099.
Bolesław wypędza Pomorzan z zamku Santoka, a Brzetysław książę Czeski, chcąc uczcić tak rzadkie przymioty dzielności i bohaterstwa w Bolesławie, składa mu dary znakomite.