święcony. Zapowiedział zjazd wielki u dworu, i wszystkich biskupów, panów i dostojników Polskich na tę uroczystość zaprosił. Już się zbliżał dzień naznaczony, już przybywało wiele osób zaproszonych na mające się odprawiać ku czci monarchy i jego syna z wielkim przepychem i wspaniałością igrzyska, gdy z nagła doniesiono, że Pomorzanie, zawsze chytrzy i czyhający na sposobną okoliczność, i teraz korzystając z pory, zamek Santok licznemi tłumy oblegli, i znowu z całém wysileniem i właściwemi sobie sposoby kusili się o jego zdobycie. Spodziewali się bowiem, że Polacy w dniu przeznaczonym na obrządek pasowania Bolesława na rycerza, jako i w dwóch następnych, zajęci uroczystością i oddani powszechnej ochocie, nie pomyślą o bezpieczeństwie królestwa ani o obronie zamku, że snadno zatém będzie opanować wtedy zamek. Zuchwały ten acz dobrze pomyślany zamiar Pomorzan waleczność Bolesława zniweczyła. Odłożywszy bowiem na inny czas ów obrząd, w którym tak znakomitego miał dostąpić zaszczytu, ażeby go później nowemi czyny uświetnił, mimo odradzania biskupów dosiadł natychmiast rączego konia, i zabrawszy z sobą rycerstwo pod ów czas zgromadzone w Płocku, ruszył pod Santok, i na Pomorzan spoczywających w obozie i snem ujętych uderzył o samym świcie, a w popłochu sprawionym niespodziewaną napaścią łatwo ich pokonał, rozgromił, wyścinał, i w krótkim przeciągu czasu zniósł wszystkie wojska Pomorskie, których część legła pod mieczem, część przemocą w łyka zabrana; mała ledwo liczba ratowała się ucieczką. A tak, zbroczony krwią nieprzyjacielską, prowadząc za sobą liczne tłumy jeńców, wrócił do Płocka, gdzie go oczekiwał ojciec wraz z biskupami, starszyzną panów i wysłużeńców wojennych, zajmujący się uroczystością na cześć rycerstwa rozpoczętą. Gdy Bolesław złożył przed ojcem łupy świeżo zdobyte, sędziwy książę naprzód jemu, jako wybrańcowi swemu, przypasał miecz i przysięgę rycerską od niego odebrał, a potém pasował na rycerzy wielu z młodzieńców wolno urodzonych, rówienników Bolesława, i broni jego towarzyszów. Resztę dnia tego, jako i dni następne, strawiono na zabawach i wesołej ochocie, z podwójną i słusznie ożywiającą wszystkich radością. Bolesław, nad wiek swój i prawie nad miarę chciwy sławy, nie wzdrygał się żadnych trudów, żadnej nie unikał przygody, dla dobra i pokoju ojczyzny, dla jej pomnożenia i zaszczytu, gardząc wszelakiemi niebezpieczeństwy.
Brzetysław książę Czeski dnia 21 Grudnia tegoż roku nędzną i niesławną zginął śmiercią. Gdy bowiem powracał z łowów, któremi się przez