Bolesław od przeszkody i napaści, którą nań zawistny umysł brata uzbrajał, odprawił uroczystość weselną z wielkim nakładem i przepychem. Szesnaście dni trwały te gody, w czasie których między biesiadników i gości wspaniałe i godne siebie rozdawał upominki. Przeszkodę zaś zachodzącą z powodu bliskiego pokrewieństwa Bolesława z jego oblubienicą uchylił papież Paschalis II władzą swej Apostolskiej stolicy, za staraniem Baldwina biskupa Krakowskiego. Zawiedziony Zbigniew w spodziewanej pomocy od Czechów, w inną stronę zwrócił swoje usiłowania, i jął znowu podburzać Pomorzan i Prusaków, aby się wzięli przeciw Bolesławowi do broni. Tlała, albowiem w Zbigniewie żądza opanowania całego królestwa i zawiść ku Bolesławowi książęciu. Znając się zrodzonym z nałożnicy, zazdrościł mu prawego pochodzenia; bolało go to, że Polacy dziwnie kochali i poważali Bolesława, jemu zaś okazywali niechęć i pogardę. Gdy więc stracił nadzieję, aby innym sposobem jak zdradą i zbrodnią dostąpić mógł panowania, wytężył na nie wszystkie siły, i potargawszy ohydnie węzły braterstwa, nie tylko już skrytym podstępcą, ale jawnym stał się złoczyńcą i łotrem, we dnie i w nocy czyhającym na zgubę Bolesława. Chytry z przyrodzenia i zuchwały Zbigniew, im podlejszym widział ród swój macierzyński, tém bardziej wysilał się na zdrady i zamachy przeciw Bolesławowi, mniemając, że nie inaczej jak tylko śmiercią brata zatrzeć zdoła rodu swego ohydę. Widząc nadto, jak silny był Bolesław otaczającą go czcią powszechną i przychylnością, nadzieję osiągnienia królestwa sam już tylko w zbrodni pokładał, i wszystkie ku niej myśli i starania wymierzył. Ani rozum ani obawa niebezpieczeństwa nie zdołały powściągnąć w nim tego szału; wszetecznie spłodzony nikczemnik, który powinien był wstydzić się pochodzenia swego z matki nałożnicy, darł się zuchwale do najwyższej władzy.
Przeciw Połowcom, łamiącym zawarte z książętami Ruskimi sojusze, i nawiedzającym ustawicznie kraje Ruskie grabieżą i łupiestwy, książęta rzeczeni złożywszy dnia ósmego Kwietnia zjazd w Kijowie, uchwalili wyprawić się zbrojno nie czekając nawet lata. Aczkolwiek rycerstwo Ruskie przedstawiało, że pora zimowa nie była dlań sposobną do prowadzenia wojny, i utyskiwało wielce na tę wyprawę; gdy atoli Światopełk książę Kijowski przemówił do swoich: „że wojnę z tym nieprzyjacielem prowadzić mają, który nie zważając na żadną porę ustawicznie ich najeżdża i trapi, i któ-