Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/431

Ta strona została przepisana.

rego raz na zawsze ukrócić trzeba“, wyprawę jednomyślnie uchwalono. Ponieważ wojna ta miała się toczyć wspólnemi siłami całej Rusi, wezwano przeto z innemi książęty Dawida i Oleha, którzy nie byli obecnymi na zjeździe. Dawid uczynił zadość wezwaniu, Oleh zaś pod pozorem zmyślonej słabości odmówił przybycia. Ruszyli więc za Włodzimierzem, który prowadził naprzód swoje wojska, Światopełk książę Kijowski, Dawid Światosławic, Dawid Wszesławic, Mścisław synowiec Hrehora, Więcsław Jaropełczyc i Jaropełk Włodzimierzowicz książęta, każdy z swoim ludem wyprawionym konno i na okrętach. Wysadzeni potém na ląd, wsiedli na konie i w bojowym szyku zdążyli do Szuten (Schuten). A skoro u Połowców gruchnęła wieść o ich przybyciu, zgromadzili się wielkiemi tłumami barbarzyńcy, zamierzający bój stoczyć z Rusinami, których już mieli za pobitych i zwyciężonych. Radził im wtedy jeden z książąt Połowieckich, nazwiskiem Ruszoba, aby poniechawszy walki, układali się raczej o pokój, który sami pogwałcili napaścią, zwłaszcza, że Rusini w wielkiej wystąpili sile. Ale chociaż zbawienna była jego rada, pomówiono Ruszobę o gnusność i bojaźń; inni nie chcieli go wcale słuchać, odkazując się śmiało, że nie tylko Rusinów, którzy przeciw nim wystąpili, pokonają, ale i ziemie ich i warownie opanują. Rusini posłyszawszy o tak hardych i zuchwałych przegróżkach, na uproszenie od Boga zwycięztwa gorące podnosili modły i wielu kościołom i klasztorom hojne ślubowali ofiary. Wtém Altonoga, wojownik dzielny i śmiały, z znacznym pocztem wysłany od Połowców na wzwiady, pochwyconym został przez Ruskie czaty, i z wszystkimi towarzyszami, z których żaden umknąć nie zdołał, padł pod mieczem. Wielka ztąd otucha jakoby pewnego już zwycięztwa podniosła serca Rusinów. Gdy więc Połowcy wylegli niezmiernemi tłumy, których Rusini ani okiem zmierzyć, ani potęgi ich obliczyć nie byli w stanie, puściła Opatrzność między nich trwogę i taki popłoch, że nim przyszło do spotkania się z Rusią, nie tylko oni sami, ale i konie ich drżeć i chwiać się poczęły, jakby postrachane przeczuciem klęski: Rusini przeciwnie, w najlepszym porządku, żwawo i ochoczo wysunęli się do walki, harcując na koniach rżeniem wesołém dodających odwagi. Na sam ich widok Połowcy strwożeni i upadli na sercu, nie śmieli bitwy staczać, lecz zabrali się do odwrotu. Nastąpiła zatém, nie już bitwa, ale rzeź mordercza w pogoni za pierzchającemi Połowcy. Dwudziestu książąt Połowieckich padło w tej rozprawie na placu, jako to: Ruszoba, Kocza, Harslonopa, Kiktalopa, Kumana, Azupa, Kurtaka, Czeniehrepa, Surbor i wielu innych. Wiele tysięcy wycięto, wiele poimano w niewolą. Rusini opanowawszy obóz Połowców, zabrali niezmierne bogactwa w złocie, srebrze, klejnotach, stadach bydła, wielbłądach i rozmaitych sprzętach wojennych. A tak wojsko