że jeden z złożonych biskupów był ów Czasław, który dzierżył biskupstwo Krakowskie bez potwierdzenia papieża, ale z daru jedynie książęcia Polskiego Władysława.
Księżna Zbisława, żona Bolesława, porodziła w końcu tegoż roku syna wdzięcznej urody, którego rzeczony Gwaldo biskup Bellowaceński z innymi biskupami chrztem świętym obmył. Z woli ojca otrzymał nowonarodzony imię dziada swego Władysław.
Przeciw Pomorzanom, królestwo Polskie ustawnie najeżdżającym, których Zbigniew skrytemi namowami podburzał i obietnicami zachęcał, Bolesław książę Polski postanowił tajemną i niespodziewaną uczynić wyprawę. Nikomu, prócz kilku zaufanych, nie powierzając swego zamiaru, zgromadził same konne półki pod Głogowem, a dla omamienia Zbigniewa i Pomorzan puścił wieść, jakoby wybierał się przeciw Czechom. Zaopatrzywszy się nareszcie we wszystko co do tej wyprawy było potrzebne, prowadził wojsko przez pięć dni ciemnemi po lasach i wzgórzach manowcami, ku Kołobrzegowi (Cholberk), miastu pod ów czas sławnemu z zamożności. A gdy szóstego dnia nie o podal od tego miasta stanął obozem, rycerstwu znużonemu pochodem dawszy nieco wytchnienia, kazał najpierwej ducha pokrzepić przyjęciem świętego Sakramentu ołtarza, a potém ciało krótkim wczasem posilić. Dnia siódmego, który przypadał w sobotę, o świcie odprawiwszy godzinki do Najświętszej Panny, szczególniejsze bowiem miał do niej nabożeństwo, podstąpił nagle pod Kołobrzeg, aby na nieprzygotowanych nieprzyjacioł uderzyć. Poczém przez rzekę płynącą pod samém miastem, która wtedy niezwykle nad brzegi wylała, nie kładąc na niej żadnych pomostów, iżby od przeciwnika nie był dostrzeżonym, z całém wojskiem wpław przebrnął: a podzieliwszy je na trzy hufce, i dwa z nich zostawiwszy na odwodzie dla zabezpieczenia się z tyłu od Pomorzan, trzecim z wielką nagłością uderzył na miasto i dobywać je począł. Już część rycerstwa wyłamawszy bramy