Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/444

Ta strona została przepisana.

(Cossominensium?) i innych miast nadmorskich, niosąc mu wspaniałe dary i błagając przebaczenia; które z łatwością otrzymawszy, poddawali mu się z pokorą, i przysięgali trwać wiernie w posłuszeństwie i uległości.

Po Filipie biskupie Płockim wstępuje na stolicę Szymon.

Filip biskup Płocki, który przez siedm lat stolicą swoją zarządzał, strawiony febrą trzeciaczką umarł, pochowany w kościele Płockim. Po nim nastąpił Szymon archidyakon Płocki, rodem Polak, z szlacheckiego domu Gozdawitów, obrany przez tajemne głosowanie, a za zezwoleniem Bolesława książęcia i monarchy Polskiego, potwierdzony i poświęcony przez arcybiskupa Gnieźnieńskiego Marcina. Jak zacnym i świątobliwym był rzeczony biskup Szymon, świadczy Wincenty syn Kadłubka z wsi Karwowa, biskup Krakowski, w kronice dziejów Polskich, wymownym stylem napisanej, gdzie temi słowy mówi: „Gorliwość o dom Boży, godna zapisania piórem złotém, uzbroiła Szymona i Alexandra Płockich biskupów, którzy dwojakiego nieprzyjaciela usiłowali odeprzeć od przybytku Pańskiego.“ A dalej powiada: „Wielkim był wprawdzie Alexander biskup Płocki, ale większym, jak uważam, Szymon od Alexandra, który zagrzewając Polaków do wojny przeciw barbarzyńcom, i w samym upale bitwy modląc się gorąco za nimi, dopóki nieprzyjaciel nie został zniesiony do szczętu, wyraził na sobie obraz patryarchy Abrahama i prawodawcy Mojżesza.“ A niżej nieco: „Oto biskup Szymon, infułą i przepaską pasterską ozdobiony, który nie tak łzy jako raczej prośby i głosy powszechne mając na względzie, woła: W jednym tylko maluczkim jest nadzieja zwycięztwa, a nie w mnogim tłumie; ani przystoi lękać się śmierci, gdy idzie o dobro bliźnich, bowiem śmierć ciała nie zabija człowieka, ale zbliża mu nagrodę cnoty. Co wyrzekłszy, swoich odprowadził do walki, sam zaś oddał się modlitwie, której póty nie poprzestał, póki wszystek on gmin najezdzców nie legł pod mieczem, wyjąwszy małą liczbę ratujących się ucieczką.“

Bolesław książę Polski naprawia zamek Koźle przypadkowym pożarem zniszczony; Zbigniew odmawia mu hardo i nieuczciwie żądanej do tego dzieła pomocy.

Koźle, zamek leżący blisko granicy Morawskiej, położeniem swojém więcej niżeli sztuką umocniony, Odra bowiem rzeka i przyległe bagna czynią go niedostępnym, temi czasy zgorzał przypadkiem. Gdy się o tém Bolesław książę Polski dowiedział, powziął podejrzenie, że go Czesi umyślnie