zeskoczył z konia i ugodzić chciał tura oszczepem, ale chybiwszy, rzucił się na ziemię, aby wściekłości zwierza tym przynajmniej uniknąć sposobem. Tym czasem ów żubr, który przyrodzonym sobie obyczajem na leżących najsrożej się pastwi, Sieciecha naprzód rapciami uderzywszy, a potém wziąwszy na rogi, podrzucił w górę i kilka kroć w ten sposób jak piłkę wysadzał i miotał, nakoniec powalonego w krzaki i ciernie bez duszy prawie zostawił. Dopiero gdy odbiegł, towarzysze podźwignęli z ziemi rycerza, a owinąwszy go i spowiwszy płatami sukiennemi, odnieśli do pobliskiego miasta. Nie mógł odzyskać sił ani przytomności umysłu, z tylokrotnego miotania i wyrzucania w powietrze dostawszy odurzenia i zawrotu, a znajomi i przyjaciele płakali nad nim widząc go bliskim śmierci. Aliści w ostatecznym już zgonie ukazał mu się Ś. Idzi, podobną mający postać w jakiej wprzódy przedstawił mu się był na jawie, i łagodnemi słowy karcąc jego zatwardziałość i zaniedbanie spowiedzi, rzekł: „Jeżeli mnie nie wezwiesz na pomoc, czeka cię śmierć nieuchronna.“ A Sieciech na męża Bożego patrząc jak na znajomego sobie i przyjaciela, i wielką pokładając w nim nadzieję, rzekł: „Błagam cię pokornie, mężu Boży, uproś mi naprzód u Boga siły i zdrowie, a potém staw się za mną przyczyńcą i orędownikiem, przyrzekając, że żywot mój, postępki i obyczaje poprawię, a za popełniony grzech pokutować będę, nakoniec popioły twoje i grobowiec pieszo jak najrychlej nawiedzę.“ Na co odpowie Święty: „Jać na prośbę twoję wstawię się modłami memi do Najwyższego, który niczyjej zguby, ale raczej zbawienia wszystkich żąda; i już ci z łaski Wszechmocnego zdrowie zupełne przywracam. Ale strzeż się, abyś czynów twych nie pokaził, i nowemi przestępstwy nie przydał wagi dawnym, przez co pogrążyłbyś się w przepaści i ściągnął surową karę niebios.“ Cud trudny do uwierzenia! ledwo znikło widzenie, cześnik Sieciech w członkach swych poranionych, pobitych i pogruchotanych, bez żadnej ludzkiej pomocy uczuł się natychmiast, uzdrowionym. Opowiedziawszy więc z powszechném zdumieniem tę cudowną łaskę nieba wszystkim znajomym i przyjaciołom, wybrał się pieszą pielgrzymką do klasztoru Ś. Idziego w Prowancyi, gdzie ciało Ś. Idziego spoczywa, i złożywszy u jego grobu szczodre ofiary, uczcił pokornemi dzięki swojego zbawcę i opiekuna; a za powrotem do ojczyzny, brzydząc się sprosnotą swoich dawnych występków, pokutował za nie w żalu i głębokiej serca skrusze.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/447
Ta strona została przepisana.