Bolesław książę Polski, nie przestając na tém, że Białogród i inne części ziemi Pomorskiej pod swoje władztwo podbił, w jesieni tegoż roku obległ zamek i miasto Czarnków, zostające jeszcze w posiadaniu Pomorzan, a zbudowawszy cztery wieże przewyższające wyniosłością swoją mury miasta i twierdzy, tak ich przeważnie i usilnie dobywał, że oblężeni wysłali nakoniec posłów z poddaniem miasta i grodu. Po których zajęciu Bolesław książę Polski pana i dziedzica zamku Czarnkowa, imieniem Gniewomira, z wszystkiemi poddanemi jego, którzy jeszcze wiary świętej nie byli poznali, ochrzcić kazał, i sam Gniewomira do chrztu trzymał; a na znak takowego z nim spowinowacenia i dla zobowiązania go do tém stalszej wierności, wrócił mu zamek i miasto Czarnków, z własnej szczodrobliwości na nowo dany i zapisany.
Połowcy, chcąc wetować szkód zrządzonych sobie przez Rusinów i ich książąt, najechali ziemie Ruskie wielkiemi tłumy, pod wodzą Boniaka Sarukana i innych książąt Połowieckich, i stanęli obozem w bliskości Lubni. Przeciw którym wyszli z potężnemi siły Światopełk książę Kijowski, Włodzimierz, Oleh, Światosław, Mścisław, Więcsław i Jaropełk, Ruscy książęta, a przeprawiwszy się przez rzekę Sulę, na Połowców i ich stanowiska dwunastego dnia Sierpnia niespodzianie natarli. Ci zmieszani nagłym popłochem, nie zdążyli już ani pozbierać się w osobne hufce, ani sprawić do boju, ani nawet w szyku porządnym postępować; ale jedni dopadłszy koni, jakie się w tym zgiełku nadarzyły, drudzy pieszo z obozu do pobliskich lasów uciekali. Rusini pędząc za pierzchającemi w pogoni, zadali im okropną klęskę, jakiej tak wielka liczba nie zdawała się dopuszczać; wielu Połowców zagarnęli w niewolą, których aż do Choreli ścigali. Brat rodzony wodza Boniaka, książę Tasza, z wielu innemi poległ. Po opanowaniu zatém obozów Połowieckich, i zabraniu znacznej zdobyczy, wrócili Rusini do swoich siedlisk z wielką radością i chwałą.